Monika
| 29-08-2014, 20:18:13
Pierwszego dnia na planie prequela Batmana serialu stacji Fox „Gotham”, gwiazda Ben McKenzie siedział w Chryslerze z lat 70-tych i miał moment zwątpienia.
To była jego pierwsza scena w produkcji, w której gra detektywa Jima Gordona i była bardzo prosta – McKenzie musiał jedynie prowadzić samochód do Rezydencji Wayne'ów. Ale nagle, była gwiazda „Southland” poczuła się przytłoczona. „Siedzę za kółkiem i myślę 'To jest szaleństwo, to jest szaleństwo. Co ja robię? To jest szalone. Nigdy nie będę w stanie tego zagrać'” wspomina. Na szczęście chwila minęła „i wszystko poszło świetnie”.
Poniżej McKenzie mówi o nurkowaniu w świat Batmana i nagrywaniu najbardziej oczekiwanego tej jesieni nowego serialu, który pokazuje policjanta bez żadnych supermocy i gadżetów odpowiedzialnego za powstrzymanie w Gotham coraz bardziej teatralnych złoczyńców. W tym prequelu Bruce Wayne jest jeszcze tylko dzieckiem, a pierwszym zadaniem Gordona jest zbadanie tajemniczego morderstwa jego rodziców.
Więc, w jaki sposób zaangażowałeś się w ten serial?
Ben McKenzie: Zrobiłem pilot z [twórcą „Gotham” Bruno Hellerem] w zeszłym roku...
Prawdziwy?
Tak – cóż, był o adwokatach ofiar. Mieliśmy naprawdę dobry czas i oczywiście serial nie dostał zamówienie, ale byliśmy z niego naprawdę dumni. Był robiony dla CBS, a oni zamówili może dwa dramaty.
CBS ma tak mało wolnych miejsc w swojej ramówce.
To był jeden z powodów. I usłyszałem, że może znowu coś z tego być, a Bruno przesłał mi scenariusz wcześniej i powiedział, że napisał tę część mając mnie na uwadze – co było tak niesamowicie schlebiające. Zaczęliśmy dyskutować od tego momentu i to wszystko złożyło się w taki niesamowity sposób. Mieć scenariusz od tak fantastycznego scenarzysty i zaczynać w miejscu, gdzie się znamy i lubimy nawzajem – to piękny sposób na wskoczenie w to.
Co cię ekscytuje w tej postaci?
On jest naprawdę szczerym człowiekiem. Ostatni prawy człowiek w mieście pełnym skorumpowanych ludzi. To bardzo trudne grać w tych czasach prawdę, uczciwego i dobrego bohatera. Wszyscy są tak cyniczni jeśli chodzi o ludzkie intencje. Co jest w nim interesujące to to, że przybywa do miasta, w którym nie mieszkał przez dwie dekady, od kiedy był dzieckiem i ma to świeże spojrzenie na świat, którego tak naprawdę nie zna. Myśli, że go zna, a jego podróżą będzie rozwiązać to, jak sprawić, że będzie lepiej i dla Gotham i dla niego samego bez kompletnej [utraty] moralności jaką ma. On nie jest anty-bohaterem, jest prawdziwym bohaterem – ale będzie musiał pójść na kompromisy.
Od przeczytania scenariusza pilota wydaje się, biorąc pod uwagę, że cienka linia, po której stąpa już w pierwszym odcinku serialu, że ciężko zobaczyć jak Gordon może zachować swoje ideały przez cały serial.
Nie zachowa. I to jest coś, co przedyskutowaliśmy bardzo wcześnie. To nie jest typ serialu Batman-z-lat-50-tych z dualizmem moralną czarne-białe. W tym świecie, wszyscy żyją w szarości. Wszyscy są zagrożeni. Wszyscy muszą iść na kompromisy. Nie ma mowy, żeby on mógł wyjść z tego obronną ręką. Jak on utrzyma swoją moralność, kiedy pewne rzeczy muszą zostać zrobione?
W jaki sposób ta postać będzie różna od twojego ostatniego występu jako stóż prawa w „Southland”?
Staram się przenieść co tylko mogę, z tego co nauczyłem się w „Southland”: jakiś pozór taktycznej rzeczywistości, cokolwiek on robi.
Trening musi być pomocny.
W takim samym stopniu staram się to przenieść. To jest oczywiście inny serial, to nie jest oczywiście rzeczywistość. Ale nauczyłem się tak wiele w tej pracy przez te wszystkie lata. Rzeczą, na którą się tu natknąłem jest to – nie ma nic złego w byciu moralnym centrum, a to ustawia [Gordona] z dala od reszty ludzi w tym świecie. A to jest niesamowicie atrakcyjna koncepcja. W tym samym czasie, dla publiczności, to moralne centrum może przejść granice naiwności, chyba, że postać jest napisana tak, żeby była bystra tak samo jak wszyscy pozostali w pokoju, jeśli nie bystrzejsza. To jest trochę w stylu noir – Phillip Marlow będzie się potykał, a nie będzie wiedział tego, co wiedzą przestępcy. Ale jest tak samo bystry jak oni, jeśli nie bardziej, więc prędzej czy później on to rozwiąże, bo to idzie w parze. Więc musisz żonglować tymi piłeczkami bez postaci takich jak „Nie mogę uwierzyć, że wszyscy są skorumpowani! Jakie są szanse?”. Więc to była niekończąca się rozmowa. Dobre wieści są takie, że Bruno i [reżyser Danny Cannon] są w pełni zaangażowani jeśli chodzi o takie ujęcie postaci.
Czy byłeś zapoznany z uniwersum Batmana przed tym srialem?
Jestem wielkim fanem Batmana. Nie mogę twierdzić, że dorastałem czytając wiele komiksów – dziwne, że najlepiej pamiętam Iron Mana. Oglądałem wiele razy ten tandetny serial biff-pow-bang w wersji Adama Westa, popołudniami w Texasie. Kiedy trochę dorosłem [przedstawianie Batmana] stało się bardziej wyrafinowane, i kocham filmy [Christophera] Nolana. Rzecz, która jak sądzę jest powszechnie związana z Batmanem, to to, że on nie jest superbohaterem. Nie ma jakiś specjalnych mocy. Jest zwyczajnie człowiekiem, który doświadczył tej ogromnej traumy, a ma dostęp do wszelkiego rodzaju gadżetów i broni, który może mieć zamożna osoba i ma tę emocjonalną potrzebę sprawiedliwości. Jako aktor dużo bardziej interesuję się ludźmi. Kiedy mają supermoce, to nie tak, że nie wydają mi się mili, po prostu...
Nie czujesz, że możesz się z nimi utożsamiać.
Trochę tak. Nie chcę się zagłębiać w kompletnie oderwany temat, ale dla mnie, to jest jak musical. Jestem jak „Och, czuję tę historię”, a potem oni zaczynają śpiewać i to wygląda dziwnie. Prawdopodobnie nie powinienem mówić tego w Nowym Jorku! Krótko: Gordon nie mógłby być bardziej ludzki. W uniwersum DC, gdzie wszystkie te postaci są ludźmi, on jest Eksponatem A, prostym człowiekiem z wadami. Jest silny i bystry i mocny, ale podejmie złe decyzje i zaufa złym ludziom. I nie ma wyjścia – nie może założyć peleryny i odlecieć.
Jak przygotowywałeś się do roli?
Poszedłem na lunch z [szefem kreatywnym DC Comics] Geoffem Johnsem i zapytałem „Co muszę wiedzieć? Jestem zapoznamy z Batmanem i Gordonem, ale jakie są moje obowiązki tutaj?” Dał mi Gotham Central... i powiedział dwie rzeczy: historia pochodzenia Gordona nie była w pełni zbadana wcześniej. Mimo, że jest tak ważną postacią, nigdy nikt w pełni nie skupił się na Gordonie. A druga rzecz, nie możesz się o to martwić. „Zatrudniliśmy cię, żebyś zagrał po swojemu i odświeżył tę postać.” A powiedział to bez prowokacji. To wyszło od gościa, który jest w tym tak dobrze zorientowany, a powiedział, żeby zrobić to po swojemu, to było prawdziwe klepnięcie w ramię. Jest tendencja, że z tak znanym światem, to może być skomplikowane. Ale musisz się zrelaksować i to zrobić. To powinno być większe i wspanialsze i – na szczęście – bardziej odjazdowe niż inne, ale musisz to traktować jak pracę.
Co było nadzwyczajnym wyzwaniem podczas kręcenia pilota?
Dla mnie, ten serial musiał być kręcony w Nowym Jorku. Nowy Jork jest Gotham, a Gotham jest Nowym Jorkiem. To było niesamowite być tutaj. Pierwszy raz tutaj kręcę. To miasto ma dokładnie taki wygląd i uczucia i energię, której nie możesz podrobić. Ale jest 20 stopni i wieje. Plus, jest wiele praktycznych wyzwań przy tworzeniu nowego świata. Jeśli Toyota Corolla przejedzie gdzieś w tle, to nie ma znaczenia jak dobrze odegrałeś swoją rolę – to jest bezużyteczne.
Musisz być czasem zazdrosny, kiedy inni aktorzy mają fajne przydomki i stroje i niegodziwe cechy, a tu musisz założyć swój krawat.
Tak! Nie chcesz, żeby on był zwykłym facetem na tle wszystkich innych, prostakiem, który jest nudny. Musisz zaufać temu, że opowiadamy historię Jima. Czemu akurat jego historię? Opowiadamy ją, ponieważ w świecie, który ma się rozpaść z powodu wszystkich tych ludzi, gdzie nie ma powodu być dobrym, on jest jedynym mężczyzną, który się sprzeciwił i powiedział „Nie, to nie jest w porządku”. I jest ta nieodłączna moc w tym. Poza tym, nie chcę być modnym facetem. Nie chcę siedzieć w kapeluszu i obcisłych dżinsach.