Monika
| 27-08-2014, 20:58:04
Aktorka porozmawiała z nami o odejściu z serialu po 10 sezonach, jak podróż Cristiny się zakończyła i co dalej: „Chcę być tak otwarta jak to tylko możliwe na wszystko, co przyjdzie”.
Sandra Oh siedzi w swoim wiernym fotelu reżysera – tylko, że nie jest w Los Angeles na planie „Chirurgów” stacji ABC. Jest poniedziałek, 28 kwietnia, poranek po przyjęciu na zakończenie 10 sezonu dramatu, a Oh siedzi na swoim podwórku, przystosowując się do pierwszego dnia jej życia po-Chirurgach. Wygląda na zadowoloną, śmieje się i wpada w zadumę kiedy rozmawia przez telefon o jej teraz skończonej już podróży przez 10 sezonów jako Cristina Yang.
Dla „Chirurgów” stacji ABC odejście jednej z niewielu już oryginalnych gwiazd – w dodatku nominowanej do Emmy, laureatki Złotych Globów oraz Nagrody SAG i oczywiście ulubienicy fanów – zostawia serial z zauważalną pustką w jego 11 sezonie.
Teraz, 8 miesięcy po tym, jak ogłosiła, że opuszcza dramat, Oh udziela ekskluzywnego wywiadu dla nas na temat podsumowania historii Cristiny, ostatniego czytania scenariusza, jej emocjonalnych pożegnań i jej ostatnich scen z ukochanym mężczyzną Kevinem McKiddem (Oven) i jej „osobą” Ellen Pompeo (Meredith).
Jaki był twój ostatni dzień na planie?
Powiedziałabym, że jeśli chodzi o mój ostatni dzień, ludzie pytali czy będę smutna. Nie wiedziałam. Ale na koniec dnia – który zakończył się późno, ponieważ kręciliśmy późno – Kevin wyprawił mi to małe przyjęcie. Było wiele do świętowania, ponieważ przyjęcie było dla mnie, [współtwórców] Tony'ego Phelana i Joan Rater, którzy [również] odchodzili. Gaius Charles [Shane] i Tessa Ferrer [Leah] odeszli wcześniej w tym samym tygodniu. Przyjęcie było dla mnie radosne – cały dzień taki był. Byłam bardzo podekscytowana przychodząc do pracy. Przyszłam wcześniej, czego nigdy nie robię, i przesiadywałam z ludźmi.
Zabierz nas z powrotem to twojego ostatniego czytania scenariusza. Jak się z tym czułaś?
Uświadomiłam sobie przez ten ostatni miesiąc, że czytanie scenariusza jest zdecydowanie rytuałem. Siedzę w tym samym miejscu za każdym razem, ponieważ jestem niewolnikiem przyzwyczajeń. Każde jedno odczytywanie scenariusza przez 10 lat – to ponad 200 odcinków. To był ten rytuał, który mieliśmy każdego tygodnia, zebrać się razem i czytać te słowa. To było bardzo wzbogacające. Co mnie uderzyło, to to, że zaczęliśmy i kiedy usiedliśmy nasz kierownik castingu Linda Lowy podeszła do mnie – wybierała obsadę pilota i obsadziła mnie w wielu rzeczach przed „Chirurgami” jak w „Pod niebem Toscanii” - podeszła do mnie i przytuliła mnie. Potem zaczęliśmy czytać scenariusz i to było wspaniałe, a ja byłam wypełniona tymi wszystkimi uczuciami.
A poza pracą, co robiłaś tego ostatniego dnia?
Zwykle jedliśmy wielki lunch, ale nie mieliśmy tego w tym roku, więc rozdałam 250 upominków. Rozdanie tych prezentów osobiście, spojrzenie ludziom w twarz i powiedzenie „dziękuję” wszystkim – moim dublerkom, pracownikom obsługi planu, produkcji, scenarzystom – to pomogło mi się z tym uporać. Dlatego myślę, że ten dzień był radosny. Z każdą osobą mogłam mieć prywatny moment i powiedzieć im, co o nich myślę. Podeszłam do mojego operatora, Herba Davisa, który nie jest bardzo wylewnym człowiekiem i był moim operatorem przez 8 lat. Sprawiał, że wyglądałam dobrze, chronił mnie i wiele nauczył. Podeszłam, żeby dać mu ten prezent i zaczęłam płakać. Podniósł mnie i otoczył ramionami, a potem przeprowadził to osobnego pokoju i wiele z tego wyszło.
Jakie upominki rozdawałaś?
Ponieważ to było świętowanie, to był taki piękny szampan w pudełku, a na nim anatomiczne serce i liczba „10”. To było jak „To jest moje serce w pudełku dla świętowania. Proszę, weź je. To jest mój prezent dziękczynny”. To było również wypisane z tyłu na kartce. Weszłam na plan z tym upominkiem dla Lindy Klein, naszej konsultantki medycznej i po prosu zaczęłam płakać. Dla mnie – i myślę, że również dla tej drugiej osoby – dobrze było mieć ten moment, żeby powiedzieć do widzenia. Pamiętam, jak szłyśmy razem z nią ręka w rękę w pilocie. Wszyscy przechodzili przez to zapoznanie się z Lindą Klein – i ja to zrobiłam w pilocie. Ona jest najlepszą osobą na świecie – to samo jest z operatorem i po prostu... wszystkimi. Mogę opowiadać tę historię 100 razy ze swoim makijażystą, który był ze mną od pilota; z Susan Bale, która była naszym szefem montażu w pilocie. Susan i ja jesteśmy dobrymi przyjaciółkami i często się widujemy. Podeszłam do niej o powiedziałam „Chcę, żebyś wiedziała, że daję każdemu w produkcji prezent, poza tobą, bo wiem, że tego nie wytrzymasz”. Prawie płakałam i 0 to jest cudowne – ona powiedziała „Nie martw się. Przyjdź do mnie do domu i po prostu razem posiedzimy” i to było po prostu zbyt wiele.
Co przelatywało ci przez głowę, kiedy miałaś te momenty ze wszystkimi?
Jedna rzecz: bądź tak obecna jak możesz, jakiekolwiek uczucie nie przyjdzie i bądź tak otwarta jak to możliwe dla swojej załogi. Tego ostatniego dnia po lunchu, Laura Petticord, asystent reżysera, powiedziała mi, że Tony chce ze mną porozmawiać i wiedziałam, że coś się dzieje. Cała załoga – każda pojedyncza osoba – każdy był w holu niedaleko miejsca gdzie kręciliśmy. Było trochę jabłecznika i mój pierwszy asystent reżysera, Chris Hayden, podziękował mi, Tony'emu i Joan i kilku członkom załogi. To było wspaniałe. Dali Tony'emu i Joan ich pierwszą stronę scenariusza z ich podpisami na niej. Dali mi pierwszy zdjęciowy plan pracy z pilota, a Cristina miała jeszcze to inne nazwisko. I dali mi ostatni zdjęciowy plan pracy. 17 marzec 2004 i 24 kwiecień 2014. Mój pierwszy i ostatni dzień.
Co czułaś po otrzymaniu tego?
Rozpadłam się, ponieważ zobaczyłam wszystkich w jednym pokoju. Czułam się niesamowicie wzruszona. W tamtej chwili wiedziałam, co się dzieje, ponieważ byłam w tym serialu przed ostatnimi 7 sezonami i nie widziałam tych członków załogi – o których dużo myślę i, z którymi byłam blisko – od 10 lat. Są szanse na to, na to, że większości ludzi, z którymi pracowałam, już nie zobaczę. W tamtym momencie, czułam się jak czasem w tych scenach kiedy kamera obraca się wokół aktora, ponieważ stałam w holu i obracałam się i widziałam tych wszystkich ludzi, z którymi pracowałam przez dekadę. To był ten moment, w którym uświadomiłam sobie, że mogę publicznie podziękować każdej osobie za to doświadczenie.
Czy byłaś w stanie to zrobić?
Nie. Byłam cała zalana łzami – ale nie podłamana. To nie było miejsce na bycie smutnym. To było miejsce na bycie ogromnie wzruszonym. To nie jest tak, że się załamałam i płakałam. Czułam się tak wypełniona znaczeniem tej chwili, że to było bardzo emocjonalne. Chcę spróbować być konkretna jeśli chodzi o jakość tych emocji, ponieważ wiele ludzi może być smutnymi – i to jest przykre – ale ja byłam ogromnie wzruszona.
Jak wiele miałaś do powiedzenia na temat, jak podróż Cristiny powinna się zakończyć? Jakie były twoje rozmowy na przykład z Shondą na temat sprowadzenia z powrotem Isaiaha Washingtona (Burke)?
Powiedziałam jej, że odchodzę pod koniec sezonu 9 i niewiele właściwie rozmawialiśmy o tym [jak Cristina odejdzie] aż do połowy 10 sezonu. Ona miała pomysł, ale ja nie sądziłam, że uda się go zrealizować. Nie pamiętam, w którym momencie ona powiedziała „Jak byś się czuła jeśli sprowadzimy z powrotem Burke'a?”, ponieważ ona i scenarzyści starali się wymyślić wyjście, a to jest trudne. Było wiele do przemyślenia po stronie Shondy, ale dla mnie, myślę, że to był wspaniały pomysł.
Czy uważasz, że to było stosowne, że Cristina zastępuje Burke'a w jego własnej placówce?
Tak. Myślę, że można było pokazać jak bardzo ona dojrzała, kiedy stanęła twarzą w twarz z jednym z osób mających największy wpływ na jej życie. Pokazać jak go przerosła i rozkwitła bez niego. Myślę, że to był wspaniały pomysł na odejście. Prawie tak jakbyś potrzebował wielkiej, ogromnej siły jak Burke, żeby pomóc jej się wyrwać. To, co zaoferował jej Burke jest tak olbrzymie, że ona jest gotowa zmienić dla tego swoje życie, zostawić rodzinę – Meredith i Owena. Świetnie to nakręciliśmy, że były pewne rzeczy, których brakowało jej w Seattle: nagroda Harpera Avery'ego, kwestionowanie swojego związku z Owenem. Kevin i ja próbowaliśmy przenieść ich związek w głęboką przyjaźń, nawet jeśli tam wciąż był romans, to jest wciąż bolesne i jeśli przeszedłeś przez tak wiele rzeczy nie ma już miejsca na kłótnie, ponieważ naprawdę akceptujesz osobę taką jaka jest.
Naprawdę widzisz to w tej dwójce.
Kevin i ja walczyliśmy naprawdę mocno o to, ponieważ spędziliśmy 2 lata będąc naprawdę aktywni i podekscytowani przez cały czas – tak, jak dzieje się w parach. Przechodzisz przez rok samych okropności i masz nadzieję, że to przetrwasz. Potem jest ten rok prawdziwej akceptacji osoby i dochodzicie do nowego poziomu. Chcieliśmy ich przenieść w to miejsce całkowicie oddzielnie od seksu.
Mieliście cały sezon, a nawet więcej na przygotowanie do twojej ostatniej sceny. Było tak ciężko, jak się spodziewałaś?
Ostatnia scena, jaką nakręciłam była z Kevinem i to był ostatni moment, gdzie Cristina mówi do widzenia do Owena. To był piękny obrazek Cristiny stojącej na galerii, w zasadzie za szybą i dotyka jej patrząc na scenerię poniżej. Symbolicznie, z dystansu, wręcz filmowo pokazuje to historię, gdzie oni są i również pokazuje dystans, którego oni nie chcą między sobą. Wydaje się to w porządku, ponieważ było ciężko kręcić to. Oboje i Kevin i ja, kiedy kręciliśmy zamknięcie naszego związku, druga osoba była w kompletnej ciemności. Oboje trzymaliśmy latarki skierowane na nasze twarze, więc z tego powodu ta duża przestrzeń pomiędzy szybą była bardzo bogata. To nie jest szczęście; to nie jest smutek. To było takie pełne i bogate – nawet w sposób w jaki chcieliśmy być bliżej siebie, czyli dokładnie tak jak Cristina i Owen: oni chcieli być po prostu bliżej siebie. Po prostu teraz nie czas na to.
A jaka była twoja ostatnia scena z Ellen?
Moje trzy najtrudniejsze sceny w ciągu ostatnich 3 lat miały tę samą liczbę porządkową. Był taki odcinek w 6 sezonie, który robiłam z Kevinem, gdzie mówiłam o Burke'u – mowa „część mnie”. To była scena nr 44; ledwo mogłam przez to przejść. Potem w tym sezonie odcinek z Burkiem, kiedy Cristina wyrównała się z Burkiem – to była scena 44; to było prawdziwe wyzwanie. W finale sceną nr 44 była ta niezwykle ważna scena pomiędzy Meredith a Cristiną. Pamiętam, kiedy ją czytałam i znienawidziłam ją. To nie miało dla mnie sensu i nie mogłam poczuć z tym więzi. Ale czasami miejscem, które jest tak oporne, bardzo często jest miejscem, gdzie należy kopać. To było głęboko emocjonalne. To była ostatnia scena jaką nakręciłyśmy z Ellen. Nie mogę mówić, jaka była dla niej do kręcenia, ale na sam koniec, pamiętam to uczucie ucisku w klatce piersiowej. Obejmowałam ją i słyszałam, że zaczyna płakać. Obejmowałam ją i czułam się jakbyśmy były jednym ciałem.
Tą jedną linijką, która była najbardziej wzruszająca dla mnie, była ta, kiedy Cristina powiedziała: „Ty i ja, Mer, to nie jest koniec”. Na przyjęciu pożegnalnym pokazali najsłynniejszą scenę, gdzie Cristina pyta Meredith czy będzie jej osobą. Od tego punktu do momentu kiedy Cristina mówi „ty i ja to nie koniec” to jest jak dwie strony jednej monety. Ich miłość jest właśnie taka. Czułam się bardzo wzruszona kiedy Cristina mówiła do widzenia do Meredith. Musiałam dać Cristinie jej miejsce i jej prawdę, żeby mogła powiedzieć do widzenia swojej najlepszej przyjaciółce. Te dwie wiedzą, co nadchodzi, czyli ta wielka zmiana w ich życiu. Tak właśnie chciałam to ująć, z tymi wszystkimi uczuciami, które z tym przychodzą. Ta wielka zmiana się dzieje i w końcu Cristina musi poprosić Meredith o pomoc w tej ostatniej zmianie. „Potrzebuję, żebyś pomogła mi się zmienić” mówi, czy „...przeprowadzić tę zmianę”.
Widzimy Cristinę w Zurichu na sam koniec odcinka. Jak myślisz, co na czuła w tym momencie?
Jest przepełniona nadzieją i tym wszystkim co posuwa ją do przodu, w przyszłość. Scena, którą nakręciliśmy z CGI, była takim pięknym obrazkiem dla mnie, na którym się skoncentrowałam; dla mnie ustawienie się w tym miejscu i zobaczenie tego, co ona widzi, kiedy jest w swoim biurze – które było starym biurem Burke'a. Potem jest to pukanie do drzwi i wchodzi Shane „Dr Yang, czekają na panią”. Ona patrzy na niego i mówi „Zróbmy to”. To było znowu tak dobre z jej rytuałem – z którym oczywiście jestem bardzo związana. Wyszłam przez szklane drzwi i musiałam fizycznie wejść w światło, ponieważ chcieliśmy mieć ten efekt cienia na szklanych drzwiach. A kiedy zamknęłam drzwi można przeczytać napis „Dr Cristina Yang, dyrektor kardiochirurgii”. Po prostu myślę, zobacz jak ona dojrzała.
Shonda powiedziała wcześniej, że chirurgia jest miłością życia Cristiny. Patrząc na jej kompletną podróż zgadzasz się?
O, tak. Możesz powiedzieć miłość jej życia, możesz powiedzieć cel, znaczenie. To wszystko ma dla mnie sens. Jeśli mamy jakieś szczęście w życiu, to właściwie uważnie patrzymy na fakt, że to jest właśnie to, co powinniśmy znaleźć. I jeśli jesteś w stanie znaleźć to w swoim życiu po pierwsze: jesteś wielkim szczęściarzem, po drugie: uszanuj to.
Z tak wieloma pożegnaniami w tym ostatnim tygodniu, które było takie najtrudniejsze?
Kiedy zawołano mnie po lunchu i tam było ciasto i cała załoga na schodach. To był dowód tych wszystkich ludzi, z którymi pracowałam; widziałam twarze wszystkich. Spojrzałam w twarz wszystkim. Oni istnieją, To się dzieje. Nie można temu zaprzeczyć.
Jak czujesz się zostawiając tak dużo ostatni raz, wiedząc, że nie jesteś naprawdę pewna kiedy – i czy w ogóle – wrócisz?
To było radosne. Cały dzień był. To było radosne i czułam się spełniona.
Co było ostatnią