Arek Tobiasz
| 29-06-2014, 13:46:58
Śmiało i porównuj nowy dramat HBO "Pozostawieni" z "Zagubionymi".
Na powierzchni, dwa seriale niewątpliwie dzielą trochę wspólnego DNA. Oba zostały współtworzone przez Damona Lindelofa. Oba badają zmagania między nauka i wiarą. I oba posiadają dużą gamę postaci, które starają się ruszyć dalej po zmieniającym życiu wydarzeniu.
Ale sprawa, która rozdziela te dwa seriale jest kluczowa: Kiedy "Zagubieni" byli wyśmiewani przez wielu za odpowiedzi, które dostarczali fanom serialu, to "Pozostawieni" nie mają żadnego zainteresowania, aby wyjaśnić swoją główną tajemnicę.
"Pozostawieni", oparci na powieści Toma Perrotty z 2011 roku o tym samym tytule, rozpoczynają się wraz z nagłym zniknięciem 2 procent populacji Ziemi. Akcja potem skacze o trzy lata do przodu, z tymi którzy pozostali jak nadal zmagają się z żalem i zamieszaniem wywołanym przez niewytłumaczalne zniknięcie. "Moją nadzieją jest to, że widzowie zrozumieją, że sercem serialu nie jest pytanie: 'Gdzie ci ludzie zniknęli?'" - mówi Perrotta, który współtworzył serial i jest producentem wykonawczym z Lidelofem. "To pytanie brzmi: 'Jak ci ludzie, którzy są tutaj, zamierzają kontynuować swoje życie?'"
Chociaż Lindelof przyznaje, że są podobieństwa tego projektu do jego poprzedniej pracy ("Rzeczy, które mnie ekscytują, po prostu tak mają. Sądzę, że jeśli bym za wiele myślał o tym dlaczego to robię, namówiłbym siebie, aby tego nie robić" - mówi), to nie uznaje podejścia braku odpowiedzi "Pozostawionych" jako korektę czy odpowiedź na furię fanów związaną z zakończeniem "Zagubionych". "DNA Pozostawionych jest śmiałą prezentacją... historii o życiu w czasie nierozwiązanej tajemnicy i frustracji z tym związanej" - mówi Lidelof. "Prawie uważam, że to byłaby zdrada książki Toma mówiąc: 'Och, zamierzamy odpowiedzieć na to czy tamto'. Wszystkie postacie w serialu mają takie same doświadczenia jak widzowie".
I jak każda z postaci w serialu umiejscowionym w Mapleton w stanie New Jersey reagująca na to doświadczenie jest znacząca. Główną postacią serialu jest Kevin Garvey (Justin Theroux), szef policji, którego rodzina się rozpada, a który zaczyna się obawiać, że on, jak jego ojciec przed nim, może tracić rozum. "Po prostu stara się utrzymać pokrywę na emocjonalnym szybkowarze, którym okazuje się być" - mówi Theroux. "Stara się robić praktyczne rzeczy w swoim życiu: obudzić się, iść do pracy, troszczyć się o swoją córkę i wykonywać swoją pracę. To wszystko, w pewnym sensie, odciąga go od konieczności skonfrontowania się z tym jakie rzeczywiste wydarzenia miały miejsce".
Perrotta dodaje: "Jedną z rzeczy, które serial z pewnością bada to czy to jest możliwe, aby żyć w tym świecie w stanie zaprzeczenia czy unikania tych wielkich pytań. Jest poczucie, że to kosztuje wiele, aby funkcjonować bez mierzenia się z tą rzeczą, która miała miejsce, bez możliwości przeżycia żałoby, bez uporządkowania swojego życia i postanowienia, że musisz dokonać pewnych zmian. On po prostu stara się przeć naprzód, a to jest naprawdę trudne".
Al nie każdy będzie zadowolony z braku szukania odpowiedzi - a przynajmniej w pewnym sensie - w tym nowym świecie. Syn Kevina, Tom (Chris Zylka) staje się wyznawcą Świętego Wayne'a (Patterson Joseph), mężczyzny, który twierdzi, że może odebrać ból przez przytulanie ludzi. Wielebny Matt Jamison (Christopher Eccleston), człowieka Boga, rozpoczyna krucjatę, aby udowodnić, że wydarzenie to nie było Wniebowzięcie, ze względu na wszystkich tych złych ludzi, którzy również zniknęli.
Potem jest duża grupa innych, w tym Laurie (Amy Brenneman), którzy przystąpili do Pozostałych Winnych, kultu milczących, ubranych na biało ludzi, którzy palą papierosy i przerażająco rekrutują innych mieszkańców miasta, w tym Meg (Liv Tylr). "Ludzie w Pozostałych Winnych mówią: 'Oddzielamy się od ludzkich powiązań, ponieważ Nagłe Wniebowzięcie ujawniło, że to jest niemożliwa rzecz. W świecie, gdzie każdy może zniknąć w każdej chwili, po prostu nie ma sensu w nawiązywaniu więzi'" - mówi Perrotta.
To wszystko brzmi trochę ponuro, ponieważ takie jest. "Odkryłem, że pisanie książki było jakoś ciężkim doświadczeniem, a myślę, że serial jest jeszcze cięższy" - mówi Perrotta. "Rzeczywiście oglądanie ludzi w ferworze smutku i zagubienia może być trudne... Ale są elementy nadziei... w zdolności postaci do uczynienia nieśmiałego kroku w przyszłość i rozpoczęciu czegoś nowego. Dla mnie, nadzieja w serialu jest mniej o jakiś zrozumieniu wydarzenia na większą skalę czy walce przeciwko złu, jak w tym jak indywidualne postacie znajdują połączenie z innymi ludźmi i może znajdują sposób na odbudowanie swojego życia w sposób, który wskazuje na przyszłość".
Ale Perrotta niekoniecznie myśli, że ponury ton serialu będzie przeszkodą, aby zdobyć widzów. "Również kwestionuje założenie tego krytycyzmu, że istnieje coś takiego co jest zbyt mroczne" - mówi. "Oglądałem Żywe trupy przez lata i serial jest niesamowicie mroczny z tygodnia na tydzień, a ludzie nadal wracają po więcej. to są zombie i bardziej satysfakcja gatunkiem, więc to nie będzie tak łatwe dla nas, aby znaleźć taką wierną widownię. To jest wyzwanie dla nas, że staramy się opowiadać post-apokaliptyczną historię, która jest również realistyczną, małomiasteczkową opowieścią. Ale nie niczego podobnego do tego, co sprawia, że to jest ekscytujące".
Pomimo nadprzyrodzonego założenia w centrum serialu, realizm opowieści ma ogromne znaczenie dla Perrotty. Nawet jeśli wyżej wymieniony uściskowy-uzdrowiciel i gość o imieniu Dean (Michael Gaston), który chodzi po okolicy strzelając do psów i którym może być wytworem wyobraźni Kevina lub nie, Perrotta podkreśla, że ten serial ma bardzo wiele miejsce w prawdziwym wszechświecie.
"Jestem o wiele bardziej zainteresowany wytyczeniem tej nowej rzeczywistości niż wprowadzeniem nadprzyrodzonych elementów" - mówi Perrotta. "Charyzmatyczna religijna postać, gdzie ludzie wierzą, że ma moc uzdrawiania? Ci ludzie istnieją już teraz w naszym świecie. Nie mam problemów z powiedzeniem, że w świecie, który przeżył coś takiego, może być więcej tych postaci i ludzie mogą przyznać im większą władzę. Naprawdę czuję się dobrze z tego rodzaju newralgicznymi kwestiami. Poza samym Nagłym Wniebowzięciu, co czuje się jako coś nadprzyrodzonego, ponieważ nie ma na to naukowego wyjaśnienia, staramy się nie przesadzać dochodząc do miejsca, gdzie wszystko może się wydarzyć w tym świecie".
Innymi słowy, nie spodziewaj się jakiś potworów z dymu czy niedźwiedzi polarnych na tropikalnej wyspie. Ale nawet chociaż serial jest zupełnie inny niż "Zagubieni", Perrotta jest przygotowany, że widzowie nie będą słuchać jego ostrzeżeń i Lindelofa. "Ludzie będą mieć swoje oczekiwania i narracyjne wymagania, a czasami część tych ludzi będzie sfrustrowana" - mówi Perrotta. "Myślę, że serial nie staje na głowie, aby odpowiadać na pytania, te postacie nie spodziewają się w rzeczywistości czy mają nadzieję, że dowiedzą się tego co miało miejsce. Dla mnie serial jest o tym co to oznacza, kiedy nie dostajemy odpowiedzi... Ludzie chcą pewności, chcą odpowiedzi, a serial jest o tym co się dzieje, kiedy ich nie dostajesz. Ta frustracja jest dużą częścią historii, że nie mogę mieć za złe komukolwiek z widzów, że odczuwa to".
I w przeciwieństwie do "Gry o tron" czy "Żywych trupów", widzowie nie powinni koniecznie spoglądać do powieści Perrotty, aby szukać odpowiedzi. "To może być serial, który kończy się w zupełnie innym miejscu niż książka jak trwa dalej" - mówi. "Nawet patrząc na to teraz, chciałbym powiedzieć, że książka jest bardzo zainteresowana spojrzeniem na to jak ta wspólnota radzi sobie, aby być razem, a serial jest o wiele bardziej zainteresowany rozerwaniem tego miasta. To niewielka zmiana, ale ma wiele konsekwencji".