redakcja
| 07-06-2014, 17:55:32
Pornstache i jego tytułowy zarost wróci by terroryzować kobiety z Litchfield jeszcze raz, a Pablo Schreiber szczerze brzmi jakoś skonfliktowany odnośnie powrotu do „Orange Is the New Black”. Czytaj dalej by poznać szczere myśli o jego kolegach z planu i graniu niezapomnianych złych gości w „OITNB” i „Prawie i Bezprawiu”.
Jaka była różnica na planie drugiego sezonu wiedząc, że pierwszy był takim sukcesem?
Było zupełnie inaczej. Myślę, że to zaskoczyło nawet Netflix, jak wiele osób oglądało ten serial. Gdy robiliśmy pierwszy sezon, myślę że wielu z nas myślało sobie, że zobaczymy jak to będzie. W pierwszym sezonie było bardzo wielu nowych przybyszów. Ogólny klimat na planie był taki, że ekscytująca była już sama możliwość. Gdy stał się sukcesem, to trochę zaskoczyło każdego z nas. Powrót był interesującym zestawem na pewno dla wszystkich. Wiele dziewczyn było podekscytowanych swoją popularnością. Wiele było akcji na Twitterze i innych takich spraw. Czuli się pewni siebie – wiedzieli, że odnieśli sukces i w ten sposób się zachowywali. W dobrym znaczeniu i złym.
Jak rozwinął się Pornstache?
Myślę, że jest pewne pęknięcie tektoniczne pomiędzy Pornstache a Bennettem i Dayą w tym trójkącie przez wielki punkt w drugim sezonie. Myślę, że możesz być zaskoczony tym, po czyjej będziesz stronie w tym triumwiracie.
Ale to nie będzie tak, że Pornstache nagle stanie się dobrym gościem…
Oczywiście, że nie. Nadal noszę wąsy i nadal robię okropne rzeczy ludziom. Nikt nie będzie rozczarowany tą stroną niego.
Matt Mcgorry [który gra „dobrego gliniarza” strażnika więziennego Bennetta], powiedział, że jest głównym dawcą uścisków kobietom na planie. Jako jeden z nielicznych mężczyzn w serialu, czy masz duże zainteresowanie ze strony koleżanek z obsady?
Nie. Zdecydowanie nie. W szczerości wobec postaci, wąsy są prawdziwie kobieto-odporne. Wchodzę na plan i nikt nie zbliża się do mnie na mniej niż 10 stóp, a ja tak lubię. Lubię trzymać panie na dystans. Nie chcę by ktoś węszył wokół budy Pornstache. Staram się trzymać je z daleka od jego życia. Dobrze to wychodzi.
Więc Matt może zgarniać wszystkie przytulenia?
Oh, tak, zdecydowanie. Od każdej z nich.
Grasz jeszcze jedną niezapomnianą odrażającą postać, Williama Lewisa, który prześladuje postać Mariski Hargitay w „Prawie i Bezprawiu”. Czy to było dziwne grać dwóch wzdrygających się na widok kobiet mężczyzn na raz?
To trochę dziwne, jak to się stało. To był bardzo dziwny zbieg wydarzeń, który doprowadził mnie do grania tych dwóch okropnych postaci, w tym konkretnym momencie mojego życia. Myślę, że nie ma pomyłek, więc fakt, że to się stało był doskonały w każdym aspekcie. Był trochę zaskakujący. To nie jest tak, że to jedyna rzecz, jaką robiłem w mojej karierze, granie w jednej tonacji. Ale fakt, że to wybrzmiało tak głośno i wibrująco w tym momencie mojej kariery jest dziwne i zabawne i też cudowne. Nie chcę sprawić, aby grać złych gości przez resztę mojego życia i nie martwię się o to, że zostaję tam zaszufladkowany. Nie martwię się ani trochę o to, ponieważ dzięki temu, to jest interesujący moment, który mogę obserwować i cieszyć się nim ile by nie był wart.