redakcja
| 10-05-2014, 18:48:20
Uczeń stał się nauczycielem w ostatnim odcinku „Mad Mena” i, jak Don poznaje na własnej skórze, że przejściowe ukąszenia są tak niemiłosierne jak Smirnoff prosto z butelki.
Ale Draper i Olson nie są jedynymi, którzy się spocą w czasie postępów i zmian. Sterling Cooper & Partners uczynili zmieniający grę dodatek, a Roger i Mona oglądają jak kwiat nagietka rozkwita tuż przed ich oczami. Czytaj dalej by dowiedzieć się o bieżącym odcinku pod tytułem „Monolit”.
UM, DZIĘKI? | Przypadkowe spotkanie w restauracji w Los Angeles prowadzi Pete do ponownego kontaktu z Georgem, który pracował w Vicks, ale teraz trudzi się dla narodowej sieci fast foodów, Burger Chef. George wspomina, że Burger Chef może szukać nowej agencji reklamowej; krótko po tym, Pete i Ted biorą udział w rozmowie konferencyjnej z Rogerem, Lou i Jimem, omawiając kto spośród SC&P powinien się podjąć wyzwania.
Ted sugeruje Peggy do tego zadanie, ale Roger chce by Don to zrobił – a Jim się zgadza, to jest ruch, który powoduje, że Lou nie czuje się świetnie. Więc Lou wzywa Peggy do swojego gabinetu, daje jej 100 dolarów premii i mianuje ją tą, która będzie się starać o potencjalnego klienta. Tak! Ostatecznie, ktoś dostrzega i docenia jej talent i oferuje jej szansę by – och czekaj, nie. Teraz mówi jej, że musi włączyć do swojego zespołu Dona, co jest zasadniczo daniem jej premii niezręczności z bonusem niewygody. „Teraz ty tu dowodzisz, kochanie” - mówi Lou pobłażliwie.
DON WOLAŁBY NIE | Tymczasem, Don pojawia się w pracy by dowiedzieć się, że pierwsze piętro jego firmy jest nagle puste. Wszyscy są na górze, słuchają ogłoszenia Harry’ego i Jima, że S.C.&P staje się bardziej technologiczne, poprzez zainstalowanie komputera, o którym Henry wspomniał mocno w poprzednim odcinku. Zespół kreatywny jest niezadowolony, ponieważ nowa maszyna będzie stała tam, gdzie dotychczas był ich salon. Chłopaki, jestem pewien że znajdziecie inne miejsce na terenie, gdzie będziecie mogli rzucać nożami X-Acto w siebie nawzajem i wyśmiewaćw Peggy.
Podniecona nowo otrzymaną władzą, Peggy wzywa Dona i młodszego kopistę Mathisa do swojego gabinetu i zleca im przygotowanie 25 sloganów by zdobyć Burger Chef. Mathis jest bardzo wdzięczny; brew Dona podskoczyła z niedowierzania – i fakt, że wyrzuca swoją maszynę do pisania później przez okno – mówi, że jest o wiele mniej wdzięczny
Więc, Draper nie dostarcza żądanych sloganów, zamiast tego wybiera granie w pasjansa, czytanie „Portnoy’s Complaint”, wiesza proporczyk Metsów w swoim biurze i rozmawia z Lloydem, gościem dowodzącym instalacją komputera. Ich dialog o człowieku, komputerach i zgrywaniu Boga jest dziwny i nienaturalny – czy Don nie mógł po prostu pokazać znaku, który powiedział ALEGORIA i oszczędzić nam tyle czasu?
Ale rozmawianie z Lloydem o jego firmie, sprawia, że Don zwiększają obroty i biegnie do gabinetu Berta by zasugerować mu, że firma walczy dla interesów reklamowych Lloyda. Bert jest niewzruszony i niechętny by się z tym zgodzić i daje to do zrozumienia.
NIE MA SYMPATII DLA… | Więc Don robi to co robi Don: podkrada butelkę wódki od Rogera i – z bezpośrednim pogwałceniem postanowień jego powrotu – cicho się upija w swoim gabinecie. Prawdopodobnie zainspirowany proporczykiem, dzwoni do Freddiego Rumsena i zaprasza go na Stadion Shea na popołudnie. A Freddie, któremu nie jest obce upijanie się Drapera, pojawia się by go stamtąd wyciągnąć. Gdy wolny strzelec opiekuje się swoim załatwionym kolegą w drodze do drzwi, Don ucieka i konfrontuje się z Lloydem. „Masz wiele imion. Wiem kim jesteś” - Draper oskarża kolesia do spraw IT. Rzeczywiście, Don? Lloyd jest ubrany jak mormoński misjonarz. Naprawdę myślisz, że jest wcieleniem zła?
Później w domu, Don budzi się skacowany i otrzymuje wykład od Freddiego. „Co do cholery robisz? Czy nie dali ci drugiej szansy?” - mówi Rumsen. Jest nieczuły gdy Don skarży się, że jest traktowany jak podwładny. „Rób swoją robotę Don” - mówi trzeźwy facet.
Zaskakująco, to jest to co Don robi. Następne co widzimy, Don jest w pracy, pisze na maszynie przy swoim biurku i zapewnia Peggy że będzie miała swoje slogany do lunchu. Zagrywka?
NIE TAK KAPITALNE | Była żona Rogera, Mona, jego zięć Brook i jego wnuczek Ellery pojawiają się w firmie w panice: Margaret uciekła do hippisowskiej komuny/kultu –– zależnie od tego kogo pytasz – i chcą ją stamtąd wyciągnąć. Roger jak zwykle jest skonsternowany punkt widzenia sytuacji i mówi Brooks by poszedł do żony. „Będzie dobrze” - Rog zapewnia bardzo zmartwioną Monę.
Ale gdy Brooks wdaje się w bójkę w barze po tym, jak Margaret odmawia powrotu do miasta razem z nim, Roger i Mona zostają zaprowadzeni na farmę, którą ich córka nazywa teraz domem. Gdy tam docierają, pytają o Margaret, ale zamiast tego zostają skierowani prosto do „Marigold”, która zamieniła jej kapelusz i ciasne spodnie za brudny sweter i długie, zabałaganione loki. Och i pokój i miłość, człowieku. Twierdząc, że Ellery „nie może być szczęśliwy, jeśli ja nie jestem szczęśliwa” - Margaretgold mówi, że nie opuści tego miejsca by stać się depresyjną mamuśką pijącą potajemnie. Ten komentarz jest trochę zbyt drażliwy dla Mony, która wychodzi pozostawiając swój zapach irytacji, jak Chanel No. 5.
Roger zostaje na noc, choć wydaje się uzyskać prawdziwe uznanie dla pragnienia swojej jedynej córki by żyć prostym życiem z grupą palących trawkę ludzi… aż do momentu gdy zdaje sobie sprawę, że oni wszyscy uprawiają ze sobą seks.
Następnego ranka, rozkazuje Margaretgold by wróciła do domu do Elleriego… potem, gdy ona odmawia, bierze ją i stara się zanieść. Ruch kończy się tym, że oboje lądują kałuży błota i rzucają na siebie nawzajem oskarżenia. Kłóci się, że Ellery nie wytrzyma nieobecnych rodziców – mimo wszystko, ona wytrzymała. Ubłocony Roger odchodzi, podczas gdy Margaretgold wraca do swoich nowych przyjaciół, którzy prawdopodobnie dochodzą do „prawdziwego konsensusu”, że jej ojciec zakłócił ich spokój.
Teraz twoja kolej. Co myślisz o odcinku? Napisz w komentarzu!