Arek Tobiasz
| 09-05-2014, 19:45:47
To był dzień wielkich zmian dla Penny z "Teorii wielkiego podrywu" w czwartkowy wieczór.
Jak przedostatni odcinek sezonu się rozpoczął, Penny znalazła się w sporze z reżyserem jej bardzko kiepskiego filmu, tylko dlatego, że starała się zrobić go odrobinę lepszym. Przez to nie tylko straciła swoją pracę (nie potrzebowali jej i tak do durnych scen), ale również Wila Wheatona.
Pod koniec odcinka Penny i Leonard wycofali się do jej mieszkania, gdzie Penny uświadomiła sobie, że musi zacząć podejmować trafne decyzje, nie tylko odnośnie jej kariery, ale i życia. "Powinniśmy się pobrać" - sugeruje. Chociaż Leonard obawia się, że tylko chce go poślubić, ponieważ jest "mufinką", czymś co jest dobre dla niej i/lub jej okrężnicy, kiedy raczej wolałby być Cinnabonem, lub przynajmniej Pop-Tartem.
Odkładając ten negocjacje na bok, Penny mówi, że nie musi być sławna czy nawet pracować jako aktorka, aby być szczęśliwą w życiu. "Czego zatem potrzebujesz?" - pyta Leonard. Jej odpowiedź: "Ciebie, ty głupi Pop-Tarcie!"
Leonard kiwa głową: "Wchodzę w to", pozostawiając ich z wnioskiem, po cichu, że właśnie się po prostu zaręczyli. Huh. Rozczarowujące w rzeczy samej. Do czasu, aż Leonard wykupuje pierścionek ze swojego portfela - jeden, który trzymał tam "przez kilka lat" (ale to nie jest ważne!).
"Penny, czy wyjdziesz za mnie?" - pyta, na klęczkach. "O mój Boże, tak!" - krzyczy. I tutaj masz to - wreszcie, ta mało prawdopodobna para jest po tej samej stronie.
Romans rozkwitł gdzieś indziej w odcinku "Teorii wielkiego podrywu" z tego tygodnia, kiedy po omówieniu niezręcznego spotkania w kinie, gdzie Raj widział Emily z jej tatuażystą, uczynili wszystko trochę bardziej wyłącznym - co sprawiło, że Raj zaczął wycieczkę do jednego z jej tatuaży, który "w ogóle nie jest na jej ramieniu".
Co myślisz długo wyczekiwanych, wzajemnie uzgodnionych oświadczynach Leonarda i Penny?