Proszę, po prostu przestańcie: "Supernatural: Bloodlines" kpi z serialu, który wszyscy kochamy


redakcja   redakcja | 07-05-2014, 18:54:03


Proszę, po prostu przestańcie:

„Nie z tego świata” zawsze było o zabijaniu potworów, łapaniu ich i o rodzinny interesach. Wydawać się by mogło, że „Bloodlines” mówi o tym samym. Ale dlaczego to wydaje się tak… błędne?


Odcinek pilotowy potencjalnego spin-offa serialu miał w sobie podstawowe elementy, jakie sprawiają, że „Nie z tego świata” to naprawdę świetny serial: potwory, mitologia, skomplikowane związki rodzinne, przyciągające wydarzenia i oczywiście Sam (Jared Padalecki) oraz Dean (Jensen Ackles). Ale nawet bracia Winchester nie mogli naprawić tego bałaganu (nawet jeżeli uratowali świat… kilkukrotnie).

„Bloodlines” rozszerzył horyzonty „Nie z tego świata” wprowadzając głównych bohaterów, którzy są ludźmi ale także takich, którzy  są potworami. Ale zamiast widzieć dobrze rozwinięte i doskonale wprowadzone osoby do serialu, trudno jest uwierzyć, że to taki sam świat w jakim żyją Castiel, Abaddon, Gabriel, Tessa i naprawdę jakakolwiek inna osoba z „Nie z tego świata”.

A wszystko przez to, że przez prawie dziesięć lat trwania „Nie z tego świata”, wprowadzenie każdego pojedynczego nowego bohatera, nie ważne czy pojawiali się na krótszy czas, wszystko było zagrane tak, że czuło się, że dana osoba jest prawdziwa z krwi i kości – nawet jeżeli mowa tutaj o duchach. Ale z sześciu nowych bohaterów których spotykamy, tak naprawdę tylko dwóch daje podobne wrażenie – chodzi o Ennisa (Lucien Laviscount) oraz o Davida (Nathaniel Buzolic).

David, zmiennokształtny, który żył jako człowiek, wniósł trochę charyzmy i złamanego serca w odcinku pilotowym. Podczas kiedy Ennis, sierota (a przynajmniej tak myślał) z poważnymi problemami z gniewem, chodził tak bardzo nadęty, że wydaje się, że chciał widza oszukać.

I chociaż CW jest znane z śmiesznego zaniżania wieku swoich aktorów, aby grali licealistów, to pierwszy raz jak widziałem kogoś w tej stacji kto wygląda jak nastolatek – i czy powinniśmy myślę, że jest jakimś twardym dorosłym? Nie kupuję tego. Wiem, że kiedy „Nie z tego świata” się rozpoczęło, Sam i Dean również byli ledwo po dwudziestce, ale nawet chociaż wyglądali młodo, to przynajmniej nigdy nie zachowywali się jak dzieci.

Ale wydaje się, że Ennis po prostu czuje się za młodo. Na pewno musi się wiele nauczyć jeżeli chce wyjść na poważnego bohatera a nie na punkowego dzieciaka. Może to brzmieć trochę krytycznie, zważywszy na to, że na początku sezonu Dean trochę zachowywał się jak zły chłopiec, ale miało to jakieś uzasadnienie w tym serialu. „Nie z tego świata” miało jakieś tandetne teksty, nie zrozum mnie źle, ale Padalecki i Ackles zawsze znajdują sposób, aby dostarczyć je z zarówno poczuciem przekonania i mrugnięciem oka, nawet jeżeli ich postacie są świadomi bycia bohaterami akcji, to naprawdę tak się nie zachowują. Dodaje to pewnego poczucia humoru, którego brakuje u Ennisa z „Bloodlines”, właśnie dlatego odcinek pilotowy  wydawał się tak ubogi.

Podczas kiedy „Bloodlines” straciło impertynencję „Nie z tego świata”, to na pewno ma jedną, niezbyt dobrą, wspólną rzecz – złe traktowanie kobiet. Po tym całym gadaniu o stworzeniu mocnego, damskiego charakteru dostajemy strasznie archetypową Margo (Danielle Davre) i Violet (Melissa Roxburgh) – albo według słów Juliana „dziwkę” i „sukę”. (Świetnie chłopaki. Cieszę się, że straciliście swoje poczucie humoru, ale zachowaliście swoją mizoginię). Margo gra istotny czarny charakter w kostiumie kobiety, wyraźnie mająca podkreślać zalety jednego z głównych bohaterów serialu, Davida, kiedy Violet jest irytującą naiwną dziewczyną w niebezpieczeństwie. David, ty szczęściarzu, również dostajesz ją jako swoją ukochaną, pomimo faktu, ze widzieliśmy więcej chemii między Bobbym i Crowleyem w piątym sezonie.

Być może te dwie kobiety staną się równie ważne co Ennis i David. Zwłaszcza jeżeli chodzi o Margo. Nie jest to konieczne, ale na pewno jest to prawdopodobne. Wydaje się jednak, to mało prawdopodobne, bo wyraźnie widoczne są wpływy „Nie z tego świata”, gdzie takiej damskiej bohaterki brakuje.

Historia początku łowcy Ennisa była bezpośrednim odwołaniem do Sama w odcinku pilotowym serialu. I naprawdę potrzebny jest on z nieobecnym ojcem łowcą, którego musi wyśledzić? Takie małe punkty fabuły nie są tym co buduje „Nie z tego świata”. To co buduje serial to postaci. Chemia pomiędzy dwoma głównymi bohaterami. Intrygująca mitologia oraz folklor. Poczucie zabawy pomimo tylu ciemnych stron. Gdzie podziało się to wszystko?

Nawet w scenach z Samem i Deanem, „Bloodlines” wydaje się być lata świetlne od „Nie z tego świata”, tak jakby w innych wszechświecie. Wszystko było za proste, za jasne, za szybkie. I po prawie dziesięciu latach kiedy Winchesterowie mówią o tym, że trzeba zabijać potwory i ratować ludzi, ciężko jest uwierzyć, że Sam i Dean nawet nie drgnęli powieką, kiedy Ennis zastrzelił z zimną krwią mężczyznę, który zabił jego narzeczoną.

„Bloodlines” w tak prosty sposób próbuje naśladować „Nie z tego świata”, że wydaje się prawie parodią. Są jakieś wskazówki, które mogą zwiastować dobry serial, ale są one głęboko zakopane pod ziemią i nie wiem czy ktokolwiek chciałby czekać, żeby dowiedzieć się coś więcej. Ciężko jest próbować, kiedy już od początku można założyć, że nie ma to prawa działać w wszechświecie, gdzie mieszkają Sam i Dean. Gdyby to był jakiś inny serial o naprzyrodzonych zjawiskach to pewnie nie obchodziłoby to tak bardzo, ale nazwanie tego serialu spin-offem „Nie z tego świata” do czegoś zobowiązuje.

Co myślisz o „Supernatural: Bloodlines”?



Kategorie: Spoilery Recenzje Telewizja Spinoffy 
Seriale: Nie z tego świata 

Zobacz również: