Arek Tobiasz
| 15-04-2014, 03:00:40
Martin Freeman woli być trochę włóczęgą.
"To nie jest jak życiowy wybór, gdzie po prostu chcesz żyć w roli na zawsze" - mówi aktor o swojej preferencji do pracy z określonym końcem. "To jest radość pracy dla mnie: Przez małą chwilę, będę grał kogoś innego z innymi ludźmi".
Między kręceniem "Hobbita" i "Sherlocka", Freeman miał dwa postanowienia co do kolejnego projektu, za który się zabierze: Nie chciał robić serialu telewizyjnego, i nie chciał podróżować daleko od jego domu w Londynie. Potem potrzymał scenariusz dramatu FX "Fargo", inspirowanego filmem braci Coen z 1996 roku o tym samym tytule. To spełniało oba warunki. A mimo to szybko znalazł się na planie pięć miesięcy później w Albercie w Kanadzie, występując w amerykańskim serialu telewizyjnym.
"Kiedy otrzymałem scenariusz Fargo, Joe, mój amerykański agent, powiedział: 'Wiesz, to telewizja, ale to ma 10 odcinków - to jest skończone'" - wspomina Freeman. "Powodem dla którego nigdy nie wchodziłem w sezon odcinków pilotowych jako młodszy aktor, ani nie bawię się w tego rodzaju rzeczy teraz jest to pojęcie podpisania kawałka papieru, który wiąże mnie na sześć czy siedem lat. Więc Fargo było naprawdę ciekawe. Przeczytałem scenariusz i to było wystarczające dla mnie. Bardzo dobry scenariusz, który trwa tylko 10 odcinków był dla mnie jak: 'Świetnie. To jest odpowiednie dla mnie'".
Kolejne bonusowe punkty dla "Fargo" to obsada, w której znaleźli się Billy Bob Thornton, Colin Hanks, Bob Odenkirk, Kate Walsh i Oliver Platt. Serial, który obejmuje nowe postacie i nową historię, dostał błogosławieństwo od Joela i Ethana Coenów, którzy służą jako producenci wykonawczy. I znaki rozpoznawcze filmu - od pięknego surowego krajobrazu, przez akcent z Minnesoty i kolokwializmy po nieskazitelny smak niezwykle pamiętnych i mrocznie zabawnych sposobów popełniania morderstwa - są zawsze obecne.
W "Fargo", miejscem jest rzeczywiście małe miasteczko Bemidji w Minessocie, gdzie poznajemy zastraszonego agenta ubezpieczeniowego Lestera Nygaarda (Freeman). Ma bardzo zły dzień, dzięki uprzejmości jego żony i dawnego licealnego łobuza, zanim ma szansę na spotkanie z płatnym mordercą Lorne Malvo (Thornton), co ustawia w ruchu nieoczekiwany łańcuch wydarzeń. "Fargo" wkrótce staje się złożoną opowieścią "prawdziwej zbrodni", która powinna zaintrygować widzów lubiących Rusta Cohle'a i Marty'ego Harta.
Freeman rozkoszował się graniem Lestera, przyzwoitego człowieka, którego podróż przez samopoznanie jest nieco podobna do innego telewizyjnego antybohatera, którego po raz pierwszy spotkaliśmy jako łagodnie wychowanego faceta: Waltera White'a. "Pod koniec pierwszego odcinka, zobaczysz jak Lester robi coś, czego nawet nie zakładałeś, kiedy pierwszy raz go poznałeś" - zdradza Feeeman. "Więc lubię zaskakiwać; lubię być zaskakiwany jako widz i lubię robić rzeczy, których nie spodziewasz się po postaci".
Ale jak wszystkie postacie, które grał, Freeman jest szczęśliwy, że zostawi Lestera za sobą. "Jak tylko praca się zakończy, kończę z tym" - przyznaję. "Kiedy naprawdę, naprawdę cieszę się pracą, kocham ją, chcę to zrobić do końca, ponieważ tak powinno być. Myślę, mimo wszystko, że to jest coś co wszyscy chcemy zrobić: coś załatwić. Wszyscy chcemy wykonać pracę i powiedzieć: 'Patrz! Tutaj masz to', a my to pokazujemy ludziom".
Co przenosi nas do potencjalnego drugiego sezonu "Fargo". Jeśli FX przedłuży serial, producent/scenarzysta Noah Hawley powiedział, że każdy sezon będzie zawierał nową historię i postacie, a la "American Horror Story". Więc czy Freeman będzie chętny ponownie odwiedzić ten świat z czystą kartą?
"To prawdziwie hipotetyczne dla mnie" - mówi. "To znaczy, wiem, że naprawdę podobało mi się robienie tego. Cieszyłem się tym, i ufałem scenariuszom".
Więc drzwi pozostają otwarte?
"Nie ma pojęcia" - śmieje się. "Możesz tak powiedzieć jeśli chcesz, tak".
"Fargo" zadebiutuje 15 kwietnia.