Post Mortem "Żywych trupów": Robert Kirkman o "przerażającym" Terminus, "trudnej" scenie Carla


Arek Tobiasz   Arek Tobiasz | 12-04-2014, 21:06:34


Post Mortem

"Żywe trupy" zakończyły swój czwarty sezon z mnóstwem cliffhangerów i dużą liczbą pytań bez odpowiedzi. Aby pomóc nabrać sensu po ponurym zakończeniu - i przygotować nas na to co czeka nas w piątym sezonie - rozmawialiśmy z twórcą serialu Robertem Kirkmanem.


Czy mieszkańcy Terminus są kanibalami?

[Śmiech] Jest bardzo wiele świetnych możliwości co do tej historii i tego kim są te postacie i co robią, a to na pewno jest jedna z nich. To nie jest całkowicie poza strefą możliwości, ale nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć niczemu w tym czasie. Kim są ludzie Terminus i o co im chodzi zobaczymy dość szybko, kiedy powrócimy z piątym sezonem.

Czy chcesz, abyśmy myśleli, że Carol i Tyreese mogli być tymi kąskami mięsa, które Mary serwowała Rickowi i spółce?

[Śmiech] To całkiem możliwe. Powstrzymam się przed mówieniem bardzo okropnych dowcipów. Cóż po prostu musimy zobaczyć. To na pewno jest dobre dla ludzi, aby spekulować.

Dlaczego nie dałeś nam wskazówki o ich losie, szczególnie po przedostatnim wstrząsającym odcinku?

Widzisz tę grupę w wagonie i wiesz, że wszyscy z tych ludzi są razem, a Rick jest bardzo kompetentny i przygotowany... W pewien sposób czuliśmy, że potrzebowaliśmy więcej niewiadomych, aby utrzymać ludzi w niepewności. I pozostawienie losów Beth jak i Carol, Tyresse'a i Judith w niejasności nam to dawało. Zajmujemy się ich miejscem pobytu dość szybko, kiedy wracamy z piątym sezonem. Mogą być w innym wagonie. Mogą być częścią grilla, jak powiedziałeś. Albo, może, znaleźli Denny's i mają po prostu dobry czas.

Jak Terminus różni się od Woodbury? W każdym z przypadków, mamy grupę ludzi, których metody przetrwania stwarzają zagrożenie dla naszych głównych bohaterów.

Woodbury było bardziej powrotem do cywilizacji. To było bezpieczne miejsce. Miało przywódcę, który miał wiele sekretów, ale, na powierzchni, to było miejsce, gdzie rodziny mogły żyć, a ludzie przetrwać. Terminus nie jest czymś takim. To kompletnie obce środowisko z bardzo dziwnymi ludźmi, którzy żyją w bardzo specyficzny i dziwny sposób, który nie jest czymś co widzieliśmy wcześniej. Są rzeczywiście o wiele bardziej niebezpieczni i trochę bardzie przerażający, kiedy wszystko wyjdzie na jaw.

Czy Daryl rozwinął bardziej niż braterskie uczucia do Beth?

To możliwe. Daryl jest bardzo opiekuńczy i stworzył bardzo silną więź z wieloma postaciami, w tym Carol. I teraz Beth. Czy to ostatecznie rozwinie się w romantyczną relację czy nie, pozostawiamy to niejednoznaczne, tak samo jak relacja między Darylem i Carol jest dość niejednoznaczna. Jeśli Beth kiedykolwiek wróci, miejmy nadzieję, to znajdziemy ostateczną odpowiedź na to.

Przypomniano nam w finale, że Carl postrzelił chłopca, który w zasadzie nie stanowił bezpośredniego zagrożenia. Czy to sprawia, że Rick jest hipokrytą przez to, że wygnał Carol za zabicie Karen i Davida, którzy rzeczywiście stanowili zagrożenie?

Sytuacja z Carlem była nieco inna. Kiedy Hershel czuł jakby to było bardzo ostatecznie, że chłopak nie stanowił zagrożenia, było tak trochę niejasności. Ale, oczywiście, jest jakiś element hipokryzji w Ricku. Myślę, że dla wszystkich jego reguł i wszystkich jego prób bycia przywódcą i starania się być dobrym przykładem, to w jednej minucie złamałby te zasady dla Carla. Na pewno by zrezygnował z tego wszystkiego dla bezpieczeństwa dziecka -co, w pewnym sensie, jest tym co wydarzyło się w finale. Spędził cały sezon starając się pokazać Carlowi, że: "Możemy zachować nasze człowieczeństwo, nie musimy zatracać siebie samych, i nie musimy pozwalać temu światu zmieniać nas i okradać z tego co czyni nas dobrymi ludźmi". Mimo to, kiedy przyjdzie co do czego i nie ma innego wyjaśnia, traci to wszystko. Rezygnuje z tego całkowicie i jakoś staje się zwierzęciem. Kiedy chodzi o Carla, nie ma żadnych zasad.

To było bardzo niepokojące, aby oglądać jak Carl prawie został zgwałcony. Czy była dyskusja odnośnie tego jak mrocznie zagrać tę scenę z komiksów - szczególnie jak to pojawiło się tak szybko po horrorze jaki zafundowała nam Lizzie.

To było trudne. Ta scena zawsze była naprawdę trudna. Kiedy pisałem ją w oryginalnych komiksach, w opisie obrazka dla artysty Charliego Adlarda napisałem: "Carl jest na plecach, a facet ściąga swoje spodnie - ale nie martw się Charlie, nie zostanie zgwałcony!" Rzeczywiście umieściłem to w opisie do obrazka, ponieważ to była tak ciężka i mroczna scena, a nie chciałem, aby Charlie wariował w czasie jak to malował. Ale kiedy nadszedł czas, aby dostosować to do serialu... Naprawdę staraliśmy się realistycznie przedstawić tego rodzaju rzeczy, które mogłyby się wydarzyć po upadku cywilizacji. Staramy się nie uciekać od głębi w jaką ludzie się zanurzają w różnych sytuacjach. To nie jest jakbyśmy pokazywali rzeczy, które nie wydarzyłyby się w prawdziwym życiu. Naprawdę nie posuwamy się za daleko. To jest cienka linia, po której staramy się chodzić, między byciem realistycznym i również byciem nieubłaganie mrocznym i chorobliwym. Mam nadzieję, że chodzimy po tej linie dobrze. I mam nadzieję, że ludzie nadal widzą rozgrywkową wartość oglądania tych ludzi, którzy przetrwali. Czuję jakbyśmy popchali sprawy na krawędź w tym odcinku, ale nie sądzę, że posunęliśmy je za daleko.

Kiedy Rick miał tą swoją kwestię "Brudnego Harry'ego" pod koniec, czy powinniśmy interpretować to jako swego rodzaju pogodzenie się z potworem, którym się stał przez ten nowy świat?

Tak, jest pogodzony z faktem, że musi być inną osobą, aby przetrwać. Naprawdę zaakceptował fakt, że jest tym gościem. Jest gościem, który może się tego podjął, może być takim przywódcą, może przejść na takie poziomy jeśli musi. Teraz wie, że to jest w nim, jest pewność siebie w nim teraz, której nie miał wcześniej. I ta pewność siebie będzie prowadzić go w piątym sezonie i, teoretycznie, wydostanie ich z tej okropnej sytuacji.

Co chciałeś przekazać przez retrospekcje z Hershelem?

To była próba pokazania, że ten cały sezon był jedną historią, a to była historia ewolucji Ricka w tą nową mroczniejszą wersję samego siebie. Chcieliśmy wrócił i pokazać wpływ Hershela i jak ważną postacią był i nadal będzie. I pokazać jak daleko Rick poszedł, a także podkreślić to co stracili i gdzie zamierzają się udać ruszając naprzód.

Nie było ważnych śmierci w drugiej połowie sezonu, a przynajmniej nie na poziomie Hershela czy Lori. Jak to się stało?

Po chwili możemy wpaść w pułapkę: "Och, tutaj jest finał!" czy "O tutaj jest odcinek przed finałem - musimy zobaczyć śmierć pewnych wielkich postaci". Jakoś uznaliśmy pod koniec trzeciego sezonu, że, dla naszego serialu, najbardziej szokującą rzeczą do zrobienia, najbardziej nowatorską rzeczą do zrobienia, najbardziej nieoczekiwaną rzeczą dla nas było nie zabicie nikogo. Chcemy utrzymać ludzi w niepewności. Nie chcemy, aby rzeczy kiedykolwiek stały się stereotypowe. Śmierci postaci w naszym serialu nigdy nie były wykonane, aby szokować czy po prostu dodać trochę emocji. Zawsze jest cel w historii. I czasami nie musisz mieć tych śmierci, aby to osiągnąć. Ten finał był po prostu równie przekonujący, mroczny i szokujący jaki powinien być finał, aby utrzymać widzów w podekscytowaniu między sezonami.

Na koniec, finał był zatytułowany "A" - co to znaczy?

To odnosi się do wagonu A. Zostali umieszczeni w wagonie "A".
 



Kategorie: Spoilery Wywiady Telewizja 
Seriale: Żywe trupy 

Zobacz również: