Szef "Arrow" zapowiada pierwsze uderzenie Deathstroke'a i jego skomplikowany plan gry


Arek Tobiasz   Arek Tobiasz | 02-04-2014, 21:49:00


Szef

W środku dramatycznie oświetlonego klubu nocnego w Vancouver, Manu Bennett z "Arrow" wielokrotnie lądował z hukiem w skórzanym fotelu, który zaledwie kilka minut wcześniej służył jako "tron" pewnego siebie złoczyńcy Slade'a Wilsona.


Aktor robił to w kółko przez prawie dziesięć minut zanim kamery zaczęły nagrywanie, zdeterminowany, aby wykonać ruch po prostu właściwie, jak to miała być kluczowa scena w odcinku drugiego sezonu "Deathstroke" w tą środę.

"Manu nie robi niczego na pół gwizdka" - potwierdza producent wykonawczy "Arrow" Marc Guggenheim, który był na planie w połowie lutego, aby świętować z obsadą wcześniejsze zamówienie trzeciego sezonu. "Jest taką siłą natury, taką siłą talentu... Bierze swój warsztat bardzo, bardzo poważnie i naprawdę uosabia rolę. I między ujęciami stara się wczuć w te wszystkie emocje. Dokonuje tego osobistego poświęcenia, aby naprawdę wejść w postać, a to może być trudne do wyeliminowania".

Wkrótce po tym jak intensywna scena została nakręcona, zaprosiliśmy Bennetta do refleksji na temat poświęcenia jakiego dokonuje. "Czuję wielką odpowiedzialność z tymi postaciami" - mówi, powołując się na Crixiusa ze "Spartakusa" i Azoga z filmów "Hobbit" jako główne przykłady. "Niekoniecznie bycie osobą, która wychowała się na komiksach, a konieczność zrobienia postaci Slade'a Wilsona i Deathstroke'a właściwie sprawiła, że zaangażowałem się nawet bardziej emocjonalnie w tworzenie go, w tworzenie każdego zwrotu akcji, uczynienie tego psychologicznie prawdziwym".

Rozmawiając o motywacji jego alter ego - tragiczna śmierć Shado, plus cokolwiek jeszcze później wyszło na jaw jak Slade trzymał Olivera w niewoli na frachtowcu - Bennett cytuje stare porzekadło jak żaden złoczyńca nie widzi tak siebie. "Kiedy czujesz empatię do postaci, niezależnie od tego czy jest dobrym czy złym gościem, to wtedy historia staje się naprawdę bogata" - zakłada. "To kiedy widzowie mogą znaleźć się na krawędzi foteli, zastanawiając się, w którą stronę pójdzie ta historia".

UDERZENIE DEATHSTROKE'A
Odkąd dawny sojusznik Olivera na wyspie, który przemienił się w jego zagorzałego wroga, ponownie pojawił się w Starlin City, ciągle trzymał zwinnego Strzałę w gotowości. Najpierw zwerbował "Brata" Sebastiana Blooda w planie eksperymentowania z serum Mirakuru na miejscowych ludziach. Potem, w dość odważnym ruchu, zakradł się do domu Olivera, eskortując Moirę przy swoim ramieniu pod płaszczykiem faceta wspierającego jej kampanię polityczną.

Ale kiedy ostatnio oglądaliśmy serial, Slade podjął się pierwszego tajemniczego działania, wabiąc siostrę Olivera, Theę do swojego samochodu. I to nie była oferta zwykłej podwózki.

"Siedemnasty odcinek zakończył się tym, że Thea została porwana przez Slade'a, a osiemnasty sobie radzi z wszystkimi konsekwencjami tego" - zapowiada Guggenheim. "To w zasadzie o polowaniu na Slade'a, poszukiwaniu Thei i wysokich stawkach, które tworzą działania Slade'a. Odcinek jest zatytułowany 'Deathstroke', ponieważ to pierwszy duży ruch jaki Slade Wilson podejmuje w wykonaniu swojego planu zemsty".

Szczegóły tego tak mrocznego i złowieszczego planu muszą zostać jeszcze ujawnione - ale w odcinek z tego tygodnia rzuci najpierw światło na wszystko to co Slade ma w zanadrzu.

"Jego końcowa gra jest rzeczywiście bardzo skomplikowana. To nie jest jeden ruch, ale kilka, a on wykonuje kilka z nich w tym odcinku" - zdradza Guggenheim. "W tym momencie, Oliver wie, że planem Slade'a jest w zasadzie zabranie mu wszystkiego i każdego kogo kocha, w tym jego miasta, i potem zabicie go. Ale czego Oliver nie wie to szczegóły tego jak ten plan zostanie wykonany. I w tym odcinku dowiaduje się, że sposób w jaki Slade planuje zniszczenie go jest kompletnie nieoczekiwany.

"Oliver myślał, że stawia czoła jednemu rodzajowi wroga" - mówi Guggenheim - "ale prawda jest taka, że stawia czoła bardzo innemu wrogowi, a to go naprawdę zaskakuje".

ODEJŚCIE Z "SŁODKO-GORZKIM" HUKIEM...?
Z "Arrow", które bierze tygodniową przerwę po tym jak "Deathstroke" zostaje uwolniony - kolejny odcinek, "The Man Under the Hood" (obejmujący postacie z odcinka pilotowego "Flash"), który zostanie pokazany 16 kwietnia - plan była taki, aby zakończyc odcinek "z prawdziwym hukiem" - mówi Guggenheim. "Napisaliśmy to prawie jak finał sezonu. Oczywiście, zrobiliśmy pięć odcinków po tym, ale ten jest naprawdę, naprawdę epicki".

Poproszony o opisanie finału odcinka - kiedy byliśmy na planie, byliśmy świadkami nie tylko wspomnianej konfrontacji Strzały i Slade'a, ale również scenę na komisariacie - Guggenheim najpierw zaoferował słowo słodko-gorzkie. "Są zwycięstwa i są przegrane" - wyjaśnił. "Zwycięstwa są bardzo nieoczekiwane, a straty są równie nieoczekiwane. Momenty, które czują się zwycięsko są zabarwione pewnego rodzaju smutkiem, a nawet smutne chwile, szczerze mówiąc, starają się mieć iskierkę nadziei".

"Jestem bardzo zadowolony z tonu w jaki uderzamy pod koniec tego odcinka, ponieważ to naprawdę sprawia, że pochylisz się nad ostatnimi odcinkami" - kontynuuje. "Możesz myśleć: 'Jak mogą zrobić jeszcze pięć kolejnych odcinków?' Ale po prostu poczekaj i zobacz. Jest wiele historii, której pozostało do opowiedzenia".
 



Kategorie: Spoilery Aktorzy Wywiady Telewizja 
Seriale: Arrow 

Zobacz również: