Arek Tobiasz
| 04-09-2012, 22:32:20
Norbert, kolejny raz, wspomina o nieszczęsnej rozmowie z Zenkiem - na temat jego bezpłodności.
A Justyna wybucha złością:
- Długo będziesz mi to jeszcze wypominał? Wiem, nie powinnam mówić o tym ojcu, bez uzgodnienia z tobą, ale to po prostu jakoś… tak wyszło! Nie chciałam, żebyś czuł się źle czy głupio…
- To super, bo właśnie dokładnie tak się czuję! Jakby każdy teraz patrzył na mnie z politowaniem!
Norbert podnosi głos… A cierpliwość, z jaką Kwiatkowska znosiła dotąd "humory" męża, w końcu się wyczerpuje.
- Jaki każdy?! Norbert, mój ojciec zachował to dla siebie, nikomu nie powiedział… Nie masz powodu tak się czuć!
- I co? Mam iść do twojej matki, uśmiechać się i udawać, że wszystko jest OK? A może jak zacznie temat dzieci, to mam sypać imionami, jakie nam się podobają?!
- Przesadzasz - Justyna rzuca ukochanemu lodowate spojrzenie. - Wiem, że ci ciężko, mnie też nie jest łatwo… Ale musisz wziąć się w garść!
- Może byłoby mi łatwiej, gdybyś zaczęła liczyć się z moimi uczuciami?
- Ja się nie liczę?! A kiedy ty ostatnio pytałeś mnie, jak ja się czuję?!
- No jasne, królewna jak zwykle jest najważniejsza!
- Jesteś niesprawiedliwy… Od kilku tygodni chodzę koło ciebie na paluszkach, dla ciebie wyjeżdżam do Włoch, a ty mówisz, że…
- Wyjeżdżasz dla mnie?!
- A jak myślisz?! Już nie pamiętasz, co mnie tam spotkało? Jakie mam wspomnienia z Włoch?! - w głosie Justyny słychać gorycz. - Zresztą, to nieistotne. Pomyślałam, że zmiana otoczenia pomoże ci odzyskać równowagę psychiczną…
- Dzięki, ale nie musisz się tak poświęcać! Zaproponowałem ci rozstanie, łaski nie potrzebuję!
Kwiatkowski, bliski wybuchu, wychodzi w końcu z pokoju. A w oczach Justyny znowu lśnią łzy…