Arek Tobiasz
| 27-05-2009, 23:42:50
psychiatrycznym w Los Angeles. Szybko daje się poznać jako oryginał, który nie tylko nie ma zahamowań dotyczących nagości (czego dowód daje już w pierwszej scenie serialu), ale również stosuje bardzo nietypowe metody pracy z pacjentami. Nagminnie łamie obowiązujące zasady, a nawet włamuje się do domów pacjentów, aby lepiej poznać ich przypadek. Jack nawiązuje też od razu dość specyficzną relację z dyrektorką szpitala, która do złudzenia przypomina Cuddy. Brzmi znajomo? No właśnie. Pod tym względem dr Gallagher jest taki sam jak Gregory House. Panów dzieli jednak przepaść, jeśli chodzi o osobowość.
Jack jest otwartym, ciepłym i wiecznie uśmiechniętym wesołkiem, dla którego dobro drugiego człowieka jest nadrzędne. Zrobi wszystko dla swoich pacjentów, dbając jednocześnie o to by ich nie urazić. House, jak wiemy, jest tego przeciwieństwem. Leczenie ludzi traktuje ambicjonalnie, ich choroby są dla niego przypadkami, zagadkami i obsesjami. Nie dba ani o ich samopoczucie, ani o to kim są. House jest typem zamkniętego w sobie odludka, Jack jest po prostu miłym gościem o nieodpartym uroku osobistym.
I tu właśnie pojawia się podobieństwo do "Mentalista " (prócz tytułu oczywiście). Jack Gallagher jest równie uroczy, nonszalancki i zniewalający co Patrick Jane. Ma również mroczną tajemnicę, która dostarcza mu cierpień. Na co dzień tego jednak nie okazuje, emanując czarem, który z pewnością zjedna mu fanki. I to właśnie postać Jacka, granego przez Chrisa Vance'a, jest najjaśniejszym punktem pierwszego odcinka. Przykuwa uwagę i nie jest nijaki, co bywa często największym dramatem debiutujących serialowych bohaterów.
Znane są przypadki, że średni serial ciągnięty jest za uszy przez charyzmatycznego głównego bohatera i ostatecznie osiąga sukces. Czy Vance będzie miał aż tyle siły przebicia - zobaczymy. Pierwszy odcinek "Mental" był dość interesujący, choć brak mu było błysku. Miał dość płynną akcję, wyraźnie zarysowanych bohaterów, nie wspominając o tym, że oglądanie pacjentów w szpitalu psychiatrycznym i "wchodzenie" w ich umysły, każdego musi zaciekawić.
Na razie jestem "trochę na tak", choć z ostatecznym werdyktem poczekam na więcej.