Arek Tobiasz
| 24-03-2014, 18:19:01
Robert i Michelle King byli świadkami z pierwszej ręki śmierci Willa. Współtwórcy "Żony idealnej" z Los Angeles polecieli do Nowego Jorku w połowie stycznia, aby zaprezentować nagranie łabędziego śpiewu Josha Charlesa jako pechowego prawnika. Musieli wszystko zrobić po prostu właściwie.
Na zamkniętym planie, para pracowało bardzo ściśle z reżyserką Brooke Kennedy nad sekwencją zdarzeń prowadzących do otwarcia ognia przez Jeffreya Granta (Hunter Parrish) na sali sądowej. I, w pewnym sensie, to chyba było błogosławieństwo, że byli zajęcie. Przygotowywanie skomplikowanych ujęć dała im trochę czasu, aby przeboleć fakt, że oryginalny członek obsady wydaje swój ostatni oddech.
"Moje oczekiwania były takie, że to będzie najbardziej emocjonalnie obarczony odcinek, ponieważ to była tak techniczna scena do nakręcenia" - przyznaje Michelle. "W pewnym momencie to był po prostu Josh położony na podłodze i ludzie malowali krew obok niego. To nie miało tej dziwnej energii katharsis, którą powinno mieć". (Jak na ironię, wiele rozprysków okazało się niewykorzystanych, jak Kingowie postanowili przejść poza salę sądową, kiedy rozległy się strzały).
Prawdopodobnie to również pomogło stanowi umysłu dwójki, aby zrozumieć, że odcinek nie był pożegnaniem z Charlesem. Powrócił w następnym tygodniu, aby nakręcić dodatkowe sceny (retrospekcje z punktu widzenia pogrążonej w żałobie Alicii), które zobaczymy w przyszłym tygodniu, a wkrótce powróci ponownie na początku marca, aby wyreżyserować kolejny odcinek. "I to wyróżnienie godne dokonania" - mówi Michelle. "Josh pozostanie częścią rodziny Żony idealnej, nawet jeśli Will Gardner jest martwy".
I to nie pomyłka - Will jest martwy.
Poniżej w wywiadzie Kingowie ujawniają, dlaczego postać musiała zostać zabita (to wiąże się z Alicią), wyjaśniają dlaczego nie mogli dać Willowi i Alicii szczęśliwego zakończenia, a także zapowiadają bolesny odcinek z następstwami tego w przyszłym tygodniu - i nie tylko.
Jaka była wasza reakcja, kiedy Josh poinformował was, że opuszcza serial?
Michelle: To była kombinacja smutku z tego, że nie będziemy mieć już dłużej Willa Gardnera w kancelarii prawniczej, a potem pewne podekscytowani z możliwości jakie to nam daje, aby opowiedzieć naprawdę ekscytującą historią dla naszych postaci.
Robert: Dobra wiadomość o naszym serialu jest taka, że nie staramy się utrzymać statusu quo. To o pokazywaniu jak świat się zmienia, ale, bardziej konkretnie, jak Alicia się zmienia na podstawie tego co jej się przydarza. I to czuło się jak idealny sposób, aby zmienić zarówno w tym nowym świecie, ale także wyzwać ją przez świat, który opuszcza.
Czy odejście Alicii i Cary'ego z Lockhart Gardner wcześniej w tym tygodniu było pierwszym kawałkiem w historii odejścia Willa?
Robert: Tak nie było. Kończąc "Red Team/Blue Team" w zeszłym sezonie, wiedzieliśmy, że chcieliśmy, aby Alicia zmierzała w kierunku bycia coraz bardziej i bardziej niezależną. Ale to znacznie to ułatwiło. Pomysł dwóch firm przyszedł najpierw, a odejście Josha było dobrym sposobem, aby pogłębić tę sytuację. To pozwoliło nam iść do pewnych naprawdę ciekawych miejsc z Willem i Alicią, gdzie może nie moglibyśmy pójść jeśli nie wiedzielibyśmy, że była data zakończenia dla Willa.
Will i Alicia byli mocnymi rywalami przez większość sezonu - czy był jakiś lęk odnośnie zakończenia ich historii z tak antagonistyczną nutą?
Michelle: Było wiele czasu spędzonego w pokoju scenarzystów rozmawiając dokładnie o tej kwestii. I na czym zawsze staraliśmy się oprzeć, to była rzeczywistość życia. Nie dostajesz wyboru w momencie, kiedy coś się kończy.
Czy kiedykolwiek myśleliście: "Mamy tylko Josha na sześć miesięcy, zobaczmy jak prawdziwy związek Willa i Alicii by wyglądał, kiedy nadal możemy...?"
Robert: Nie mieliśmy, głównie dlatego, że początek trzeciego sezonu przedstawił szczęśliwsza wersję nich, a to jakby wyczerpało temat. Jedynym pytaniem było to jak wiele więcej szczęścia możemy sprowadzić do tego związku w ich ostatnim odcinku zanim Will umrze. W jakich warunkach powinni to zostawić? Zmartwieniem jest to, że nie chcesz nudzi widzów pewnym kierunkiem, który już obrałeś. Wiem, że fani traktują ich jak prawdziwych ludzi, a my jesteśmy zadowoleni z tego. Czasami odkrywamy sami, że traktujemy ich jak prawdziwych ludzi. I w czasie ostatnich dni Josha, byliśmy jak: "To naprawdę jest jak śmierć". Z drugiej strony, to naprawdę musi podążać za logiką dramatu. A dramat, zwłaszcza z Alicią, jest o wyzwaniach. Jest szczęście i radość w niej. Ale na froncie Willa, to był zawsze związek, który miał złe wyczucie czasu. Więc to wydawało się bardziej dramatycznie poprawnym sposobem wykonania.
Mówiąc o odcinku z zeszłego tygodnia, czy to było ważne, że Will i Alicia zaczęli niechęć zostawiać za sobą przed jego śmiercią?
Robert: O, tak. Całkowicie. Kiedy jesteś scenarzystą, zawsze szukasz prawdziwego momentu, który pozwala ci znaleźć nowy pryzmat patrzenia na relację. I to było bardzo ważne dla nas, aby to zrobić, nawet jeśli oni, powiedzmy, nie przespali się ze sobą. Chcieliśmy, aby relacja miała jakieś zakończenie. Również nie chcieliśmy, aby Alicia była zdruzgotana przez stratę kogoś, o kim nie miała żadnych miłych słów. Naprawdę chcieliśmy znaleźć miejsce, bez zdradzania tego, gdzie zmierzamy, gdzie był pewien poziom komfortu odnośnie nowych warunków ich relacji. To nie było przebaczenie, ale to było całkowita zmiana w ich relacji.
Michelle: Nie było sposobu, aby powrócić z nimi do tego rodzaju czułości, którą dzielili wcześniej bez bycia fałszywym; to była ostatni rzecz, którą chcieliśmy zrobić. Chcieliśmy zaprowadzić ich do miejsca, które czuło się, że jest prawdziwe.
Will miał kilka miłych chwil z wieloma postaciami w tym odcinku, szczególnie Kalindą, ale jego ostatnia scena z Alicią nie była aż tak ogromna. Czy to było zamierzone?
Robert: Tak, a to jest punkt, który rozgrywa się w odcinku w przyszłym tygodniu. Chcieliśmy czegoś co nie było tak emocjonalnie szczere czy nawet po namiętnej stronie czy kochającej stronie, ponieważ wiele z kolejnego odcinka jest o tym jak Alicia radzi sobie z nieodwracalną śmiercią. Możesz znaleźć zamknięcie w jej pamięci, jeśli życie nie daje zakończenie?
Czy kolejny odcinek rozpoczyna się tam, gdzie zakończył się poprzedni?
Robert: Idziemy do przodu nieco, powiedzmy minutę. I potem jest osiem godzin skompresowanych do jednego odcinka.
Co jeszcze możesz powiedzieć o tym odcinku?
Robert: Powiem tylko, że obejmuje kilka retrospekcji. Zapytaliśmy Johna czy tez popracuje przy tym odcinku. Odcinek naprawdę umieszcza nas trochę jakby w umyśle Alicii. Były oskarżenia - i nawet czuliśmy to - że czasami Alicia czuje się jakby była postacią, która zamyka się emocjonalnie. I zawsze myślałem o niej jak o namiętnej postaci, więc w tym roku dostajemy się trochę bardziej i bardziej do jej myśli - i też myśli Willa, jak w "The Decision Tree".
Jak życie Alicii będzie wyglądać poza kolejny odcinkiem?
Michelle: Naszym staraniem było zagrać to jak w życiu. Jeśli ktoś o kogo się troszczysz nagle i brutalnie umiera, to nie będzie miało tylko wpływu na ciebie przez tydzień. To prawdopodobnie będzie rozbrzmiewać przez resztę twojego życia. I na pewno przez kilka kolejnych miesięcy.
Robert: Jednym z powodów, dla których chcieliśmy, aby ten incydent miał miejsce w dwóch trzech sezonu, a nie pod koniec sezonu było to, że naprawdę możesz zobaczyć wynik tego wszystkiego na tych wszystkich poziomach życia Alicii. Jaki wpływ to będzie miało na Petera i Alicię? Jaki wpływ to będzie miało na Alicię i jej dzieci, szczególnie na jej córkę, która wierzy w Boga? I co z Carym, który nigdy nie miał najlepszej relacji z Wille? I, oczywiście, Diane, gdzie to prawie było jak małżeństwo z nim. I Michaela J. Foxa, który wraca w tym [jako prawnik Louis Canning]. Są dwa trzęsienia ziemi w tym sezonie - jednym był podział na dwie firmy, a drugim była śmierć Will, a ty zobaczysz jak to wszystko się rozgrywa w kolejnych siedmiu odcinkach.
Jak to wpłynie na Alicię i Petera?
Robert: Jak coś takiego jak to kończy się w jej życiu, to nie tylko tworzy w niej pytania o jej miłość życia, ale to stworzy pytania o jej wszystkie wybory w życiu. Czy dokonywała właściwych wyborów w życiu i karierze? I to jest skomplikowane przez fakt, że Will nie był [najbardziej] etycznym gościem również. To trochę mieszanka tego czy robiła to co trzeba w jej życiu na pięciu czy sześciu poziomach.
Jak wyglądało doświadczenie pisania takiego odcinka jak ten?
Robert: To nie było przyjemne. To nie była przyjemna tragedia. Jestem pewien, że kiedy kilku świetnych dramaturgów pisze tragedię czują się dobrze potem - jak: "Wow, to oczyściło moją duszę". To takie nie było. To naprawdę była strata aktora, dla którego lubiliśmy tak pisać. I to również postać, która nie powróci, a to nie sprawia, że to jest szczęśliwe. Nie było radości w tym wszystkim, niestety. Było to napięcie w powietrzu nad tym co robimy.
Czy był plan B, aby Will poszedł do więzienia lub opuścił miasto?
Robert: Nie mieliśmy planu B, ponieważ wiedzieliśmy, że w pewien sposób ta miłość Willa i Alicii nie była miłością George'a Clooneya i Julianny Margulies jak w "Ostrym dyżurze". To była relacja, która zawsze będzie tam w tle dla Alici, nawet jeśli Will pojechałby do Amsterdamu czy miał coś do roboty. Zawsze masz to poczucie tego: "To prawdziwy związek". Więc to nie wydawało się najlepszym sposobem, aby ciągle pokazywać Alicię słabszą - słabszą emocjonalnie, słabszą w jej karierze. Lepszym sposobem było ściągnąć ten plaster i postawić Alicię przed tym: "Dobra o czym moje życie jest? Czy to Peter? Praca? Władza?" Czuję, że to jakby przeniosło Alicię do lepszego miejsca.
Wydaje się jakby to wydarzenie dało idealną możliwość znów połączenia dwóch firm.
Robert: W ciągu najbliższych dwóch odcinków wiele tych pytań powstanie i otrzymają odpowiedź, albo pozytywną albo negatywną.
Jak Finn (Matthew Goode) wpasowuje się w to wszystko?
Robert: Jest powiązaniem Alicii z ostatnimi chwilami Willa, ponieważ była tam [w sali sądowej]. Był z Willem. I okazuje się, że był dość heroiczny w ochranianiu Willa. I Finn został trafiony kilka razy z tego powodu. Więc Alicia czuje powiązanie tutaj. Problemem jest to, że biuro prokuratora potrzebuje jakiegoś kozła ofiarnego dla tych wydarzeń, ponieważ to staje się ewidentne, że Jeffrey Grant [w tej roli Hunter Parrish] nie popełnił zbrodni, o którą został oskarżony. Tak więc staje się nieco solą w oku dla biura prokuratora, a Finn jakoś znalazł się w politycznym ogniu krzyżowym, z braku lepszego słowa, przez to wydarzenie, gdzie był prawdziwy ogień krzyżowy.
Czy Matthew został sprowadzony, aby wypełnić pustkę po Willu?
Robert: Tak. Josh stworzył świetną męską energię w serialu. Chcieliśmy czegoś podobnego wiedząc, że Josh odchodzi. Więc bez względy na sposób w jaki Josh opuszczał serial, wiedzieliśmy, że potrzebujemy więcej męskiej energii.
Czy jest coś co chciałeś zrobić z Willem, ale nie dostałeś szansy?
Robert: Chciałem zobaczyć go z jego ojcem. Było naprawdę dobre przygotowanie tutaj, ale baliśmy się, że osobiste historie odciągną nas za bardzo od głównej ścieżki. A jednak chciałbym historię o synu, która stał się trochę bardziej pragmatyczny finansowo, ponieważ ojciec był tak rozrzutny.