Arek Tobiasz
| 20-03-2014, 00:20:56
Skład Samobójców ma mocno wyczekiwany debiut w dzisiejszym odcinku "Arrow", to naprawdę może stać się siła, z którą należy się liczyć - przy założeniu, że jego członkowie nie zabiją siebie w pierwszej kolejności.
Rozmawialiśmy z Michaelem Rowem, aktorem stojącym za niegodziwym Deadshotem, aby dowiedzieć się czego możemy oczekiwać od nowej pozycji jego postaci - i czy możemy rzeczywiście polubić faceta, który zabił brata Diggle'a czy też nie.
Zacznijmy od swojej postaci, którą widzieliśmy jedynie samą w tym momencie. Jak będzie funkcjonować w otoczeniu grupy?
Zobaczysz jak jego osobowość wychodzi i zobaczysz jego poczucie humoru o wiele bardziej, co jest tym jaki jest w komiksach. Wszystkie te postacie pojawiały się osobno w historiach drugiego sezonu, ale to jest pierwszy raz jak zbierają się razem - pierwsze oficjalne pojawienie się Składu Samobójców. Zagrożenie bronią chemiczną zabiera nas na zagraniczną misję, aby zająć się postacią, która jest za to odpowiedzialna. Diggle i Lydia są przyłączeni do zespołu tworząc kilka naprawdę ciekawych scen, co najmniej mówiąc.
Ach, Diggle. Wyobrażam sobie, że nie będzie zadowolony z zobaczenia Deadshota?
[Śmiech] Tak, oczywiście jest mniej niż zachwycony, że mnie widzi, i bardzo zaskoczony. To kontynuacja tego co już było między nimi; to rozwija ich relację. On ma wiele problemów, ale już opowiedziałem swój kawałek z przeszłości odnośnie sytuacji dotyczącej jego brata. Jesteśmy zmuszeni grać miło, kiedy jesteśmy razem w tej drużynie.
I co sprowadza Deadshota do tego zespołu?
Każda postać ma swoją specjalność. Jestem facetem od broni, Shrapnel jest dobry z materiałami wybuchowymi, Diggle jest jakby złotą rączką - ma powiązania z ludźmi, z którymi walczymy z jego historii w Afganistanie - Brązowy Tygrys robi też swoją rzecz. Amanda Waller, oczywiście, jest mózgiem operacji, prowadząc sprawy. Umieszcza elementy w grze, ale to nie idzie dokładnie tak jak to zaplanowała.
Dlaczego nie jestem zaskoczony? Czy to ma coś wspólnego z tym, ze Deadshot utrudnia sprawy?
Muszę powiedzieć, że nie gra miło z każdym. Ale ponieważ zrobili dołączenie do tego zespołu bardzo atrakcyjne dla niego, nie wiem czy ma wielki wybór. Więc dołącza do zespołu, ale wciąż wyciska każdą szansą jaką dostaje od każdego.
Czy polubimy Deadshota?
Cóż, oczywiście jest pokręconym gościem, ale istnieją tego powody. To naprawdę nudne po prostu widzieć kogoś jako potwora. Kiedy dowiesz się co czyni go takim, to wtedy sprawy zrobią się ciekawe. Myślę, że będą momenty, kiedy jakoś zrozumiesz Deadshota, a to dlatego lubię go grać. Jest coś w nim, gdzie nie możesz nic na to poradzi, ale to lubisz. Ten facet nie lubi siebie. Nie dba o swoje własne życie, a to bardzo wyzwalające.