Arek Tobiasz
| 10-03-2014, 20:19:44
W tym tygodniu "Żywe trupy" rozpoczęły się od retrospekcji tego co się działo zanim Bob został zabrany przez Zespół Więzienny (niech spoczywa w pokoju) - wróciliśmy do tego, kiedy działał w pojedynkę. I szczerze mówiąc, to trochę wkurzające. (Istnieje co najmniej sześć innych postaci, z którymi ja - i założę się, że również ty - wolałbym spędzić ten czas). Ale zabawne rzeczy mają miejsce po drodze do końca "Alone". Zaczynam naprawdę lubić tego faceta. Pamiętaj, to nie będzie takie jak mówisz. Czytaj dalej. Dojdziemy do tego...
TO ZABRAŁO DWIE, MOŻLIWIE TRZY | Po tym jak dowiadujemy się w retrospekcji Boba, że był w dwóch pechowych grupach zanim natrafił na Zespół Więzienny, to łatwo zrozumieć, dlaczego - niezależnie od ataku stada szwendaczy w mglisty poranek - dlaczego nie chce rozważyć porzucenia Maggie czy jej poszukiwań Glenna. Nie chce być znów (czytaj tytuł odcinka). Sasha, z drugiej ręki, jest bardziej niż gotowa porzucić to co uważa za pogonią za duchem przez ich koleżankę i chce się bawić w dom w pierwszym miejscu, na które natrafią. Nie ma mowy, aby zaciągnęła swój tyłek do tego Terminus, w którym Glenn na pewno będzie szukać Maggie! Niestety - ups! - Maggie podsłuchuje rozmowę swoich towarzyszy podróży i rusza w drogę sama bez nich, pozostawiając wiadomość napisaną w piasku: "Nie ryzykujcie swojego życia dla mnie. Powodzenia".
DWOJE W DRODZE | Gdzie indziej Daryl uczy Beth jak tropić i dzierżyć kuszę, a to dość mocno jest antytezą jego brutalnej lekcji w zeszłym tygodniu! (Kto by pomyślał, że upicie się i spalenie domu z kimś naprawdę cię zwiąże!) Choć twardziel nawet bierze Beth na barana, na litość boską, po tym jak jej kostka jest kontuzjowana! ("Jesteś cięższa niż wyglądasz" - mówi). Przechodzą przez cmentarz, a córka Hershela zatrzymuje się przy grobie "ukochanego ojca", a Daryl pozostawia mały bukiet mleczy i - hmm - trzymają się za ręce. (Gdzieś indziej zmysły Carol muszą odczuwać mrowienie!) Wewnątrz domu pogrzebowego, dziwna para znajduje (martwych-martwych) szwendaczy ubranych jak na pogrzeb, a Beth sugeruje, że ta troska jaką ktoś im okazał dowodzi jej teorii, że nadal istnieją na świecie dobrzy ludzie. Racja...
ODDZIELNE DROGI | W pogoni za Maggie, Bob wyjaśnia Sashy dlaczego zawsze się uśmiecha - przełamał passę. Pozostał ze swoją grupą. Nie pozwolił, aby strach wziął to co najlepsze w nim. I, jak mówi, ona musi pokonać swoje lęki i przestać zakładać najgorsze (że Glenn, Tyreese, wszyscy nie żyją). Chociaż nie robi tego. Nawet wtedy, kiedy daje jej pocałunek, opuszcza go, aby mogła się wprowadzić do tego co uważa za idealne miejsce. (I naprawdę to jest ładny strych - ściany z cegły i wszystko!) Ale - jakie są szanse? - sprawdza widok z jej nowego mieszkanka po raz pierwszy, kiedy widzi na zewnątrz Maggie otoczoną przez szwendaczy! Po "demobilizacji" szwendaczy - kobiety zawierają pokój i ruszają po Boba. Kiedy znajdują go, to w dużej mierze jego najgorszy koszmar - on znów jest (patrz tytuł odcinka) na drodze. Więc to szczególnie szczęśliwe spotkanie - i takie, które oznacza koniec mojej ambiwalencji wobec niego... może twojej też? (A może tylko jak byłem ambiwalentny?)
PIES I UCIECZKA | Wracając do domu pogrzebowego, biedny, jednooki pies pojawia się u drzwi, a później ucieka zanim Daryl i Beth mogą zaoferować mu gościnę. I jeśli kiedykolwiek miejsce miałby być gościnne, to na pewno by było - jest bez skazy i dobrze zaopatrzone w świńskie nóżki i sodę. Może Beth nie będzie musiała zostawić notatki z podziękowaniami dla nieobecnych mieszkańców, jak mówi Daryl. Może zatrzymają się tutaj. Może ktokolwiek tutaj mieszka jest w porządku. "Co zmieniło twoje zdanie o tym, że dobrzy ludzie" nadal istnieją? Pyta Beth. I, po tym jak Daryl się trochę jąka, jego wzrok sprawia, że to jasne, że odpowiedzią jest ona. (Gulp! Zmysły Carol teraz prawie muszą eksplodować!) Oczywiście, intensywność tej chwili jest zniszczona prawie tak szybko jak można ją było wyczuć. Kiedy Daryl ponownie otwiera drzwi myśląc, że za nimi będzie znów pies, tam jest cała masa szwendaczy. (Tak, podskoczyłem z przerażenia. Tak, nawet jeśli prawdopodobnie nie powinienem być zszokowany). Zleca Beth szybko się wycofać, a potem sam ledwo ucieka... za późno, aby zatrzymać ją w odjeżdżającym samochodzie! Potem, chociaż biegnie w tym co wydaje się być maratonem i ma nadzieję, że ją dochodzi, jak odcinek zbliża się do końca, jest (patrz tytuł odcinka), wyczerpany i niepocieszony. Krótko. Potem, natyka się na bandę chuliganów prowadzonych przez prawdziwego diabła o imieniu Joe. Skąd wiemy, że jest prawdziwym diabłem? Poza bronią, którą jego załoga kieruje w stronę Daryla, jego motto to: "Dlaczego krzywdzić siebie, kiedy możesz skrzywdzić innych ludzi?" Urocze, na pewno.
Dobra, twoja kolej. Co myślisz o odcinku? Teraz, kiedy wiemy z krótkiego spojrzenia na Glenna, że zmierza do Terminus, czy oczekujesz jego spotkania z Maggie? Napisz w komentarzu!