Arek Tobiasz
| 29-08-2012, 18:39:07
Teraz, kiedy "Czysta krew" wyemitowała (całkiem dosłownie) wybuchowy finał sezonu, Stephen Moyer może mówić bardziej swobodnie o minionym sezonie. Na przykład, nie tylko o technicznych wyzwaniach przemiany Billa, w powiedzmy, Billith, ale również psychologicznych będących podstawą tej sceny. Dodatkowo może podzielić się swoimi przemyśleniami na temat tego, czy jest jeszcze Bill w Billu i czy jego nadchodzący terror będzie oznaczał koniec jego relacji z Sookie (a może nawet koniec samej Sookie?!).
W finale było dużo krwi.
Nie skąpimy śmierci. [Śmiech] Podczas czytania odcinka, wszyscy mówiliśmy "O ja p******ę!" To było jakby co pięć sekund ktoś eksplodował. I wiem co to znaczy kręcić odcinek, w którym jest tak wiele śmierci. Za każdym razem trzeba zastąpić ciało workiem krwi. Worek jest czymś jakby od 75 do 115 litrów krwi rozlało się na podłogę, więc to kiedy masz ten efekt rozbryzgującej krwi. Ale ta część pochłania najlepsze dwie lub trzy godziny na uderzenie. Więc kiedy wszyscy przeczytaliśmy ten odcinek, zaczęliśmy liczyć: "Dobra, trzy godziny, sześć, dziewięć... to jest dzień, to kolejny dzień".
Jak długo kręciliście ten odcinek?
To były trzy bardzo intensywne tygodnie. Mamy wielkie szczęście w naszym serialu, bo kręcimy 20, 25 dni odcinek, co nie sądzie, aby ktoś inny w telewizji robił.
Porozmawiajmy o finałowej scenie - jak wyglądał proces makijażu?
To był długi proces, ale ostatecznie nie coś czego nie robiliśmy przedtem. Siedząc w fotelu twoje ciało jest pomalowane czymś co już miałem kilka razy w serialu. Spędzasz trzy lub cztery godziny w fotelu i wtedy wychodzisz i wyglądasz jak ktoś inny. Jedną z najbardziej interesujących części kręcenia była podczas transformacji przed ostatnimi chwilami. Jest mnóstwo maleńkich rurek, które masz na całym ciele, a potem krew pompuje się przez nie i to jest ten moment, w którym Bill jak wiemy przemienia się w to czym się stał. I to było niesamowite.
Czym on się właściwie stał? Czy Bill naprawdę nie żyje?
Nie myślę tak. Oczywiście, kiedy przeczytałem to, miałem chwilę: "O ja p******ę!" I z pewnością kilka osób - Alex [Skarsgard] był jednym z nich - zadzwonił do mnie i powiedział: "Przeczytałeś to już?!" To na pewno jest... Jedna z rzeczy, którą chciałem zrobić do pokazać strach w oczach Billa. Pokazać, że dla niego to całkowicie jasne, że to co robi jest słuszne, zanim to się zaczyna dziać, a wtedy widzimy w nim tak jakby mówił: "Co ja k***a zrobiłem?" I to było coś co mam nadzieję się udało. Chcieliśmy przerazić publiczność.
To oczywiście stawia Billa na bycie jeszcze większym łajdakiem w kolejnym sezonie.
Myślę, że masz rację. Nie wiem jeszcze nic o kolejnym sezonie, więc nie mam pojęcia, ale myślę, że tak. [Śmiech] Myślę, że można bezpiecznie to przyjąć, że Bill nie jest już Billem.
Więc w sferze możliwości mógłby zrobić Sookie biorąc pod uwagę co zrobił Jessice - coś tylko gorszego. Jak się z tym czujesz?
Jeśli to jest dramatycznie przekonujące i zabawne oraz świetne do oglądanie, to niech tak będzie. To będzie niesamowite.
Z tym cliffhangerem, Allan Ball zrobił dla ciebie zabójczy 6 sezon - ale teraz odchodzi z serialu. Jakieś obawy?
Mieliśmy przeczucie, że planuje odejść w okolicach 4 sezonu. Nie byliśmy nawet pewnie, że zamierza zrobić 5 sezon, więc byliśmy bardzo szczęśliwi mając go na kolejny sezon. Ale wiedzieliśmy, że to nadchodzi. On jest po prostu wyjątkowy. Jest wspaniały, skomplikowanym, zabawny władcą marionetek; wszyscy go podziwiają. Czy chcemy, aby odchodził? Nie ma mowy. Ale Mark Hudis, który przejmuje pałeczkę jest doskonałym scenarzystą. Pojawił się podczas 4 sezonu. On zrozumiał postacie, ma świetny dowcip. Miałem wielką przyjemność reżyserować jego odcinek w tym sezonie - odcinek 8 - więc pracowałem z nim bardzo blisko. On ma fantastyczne pojęcie tego czym nasz serial jest. I Alan nigdy nie dałby swojego dziecko komuś, komu nie ufa.