Arek Tobiasz
| 26-01-2014, 16:01:53
Damon Lindelof powraca do świata telewizji tego lata z nowatorską koncepcją - dosłownie i w przenośni. Współtwórca "Zagubionych" adaptuje bestseller Toma Perrotty "The Leftovers" z 2011 roku w dramat dla HBO (w którym występują m.in. Justin Theroux, Liv Tyler i Amy Brenneman), który podąża za mieszkańcami nowojorskiego miasta trzy lata po wydarzeniach Sądu Ostatecznego, które zabrały 140 milionów ludzi z całego świata. Złapaliśmy Lindelofa, aby ujawnił więcej o nowym wyczekiwanym serialu.
O jego decyzji, aby zrobić kolejny serial telewizyjny i co go przyciągnęło do "The Leftovers".
"Kiedy Zagubieni się skończyli, dwa pytania się pojawiły: 'Co sądzisz o zakończeniu Zagubionych?' i 'Co dalej?' Sposób w jaki odpowiedziałem na pytanie 'Co dalej?' brzmiał: 'Nie chcę naprawdę myśleć o tym teraz - po prostu chcę się cieszyć tym procesem', ale prawdą było: 'Nie wiem czy kiedykolwiek zrobię inny telewizyjny serial, ponieważ byłem tak przerażony, że to będzie coś o wiele mniejszego niż Zagubieni', a ja nie znałem za bardzo jakiegokolwiek sposobu z klasą, aby wyrazić to zdanie... Poszedłem do filmów bez rzeczywiście mocnych uczuć odnośnie tego czy zamierzam znów zrobić telewizję. Jestem dość monogamiczny jeśli chodzi o jakikolwiek projekt, nad którym pracuję, więc spędziłem rok pracując nad 'Prometeuszem' i niczym innym, a potem spędziłem rok pracując przy 'Star Trek: Into Darkness'. A potem czytałem recenzję książki w New York Times - co jest sposobem w jakim czytam książki; czytam recenzje książek, a potem rzeczywiście jest czytam - i Stephen King napisał recenzję 'The Leftovers', którą opisał jako najlepszy odcinek 'The Twilight Zone' jaki nigdy nie został nakręcony. Byłem fanem Perotty. Czytałem 'Little Children' i 'The Abstinence Teacher' i tylko samo założenie 'The Leftovers'. Byłem kompletnie i całkowicie zaangażowany w ten pomysł. Pobiegłem i miałem książkę od razu, a może minęło 50 stron zanim postanowiłem: To powinien być serial telewizyjny i muszę współpracować z Tomem [Perrottą, który jest producentem wykonawczym i współtworzył odcinek pilotowy z Lindelofem] przy serialu. To trwało rok zanim sprawy się jakoś ułożyły, ale nigdy nie było żadnych wątpliwości co tego: 'Czy to powinien być mój kolejny projekt?' To była miłość od pierwszego wejrzenia".
O założeniach serialu.
"Dostaniesz tą wielki, szalony, nadprzyrodzony - i potencjalnie duchowy - pomysł, który przenika przez każdy odcinek serialu, który kiedykolwiek zrobimy, a nim jest to, że ta sprawa się wydarzyła, to nagłe zniknięcie 140 milionów ludzi, co w zależności od strony, którą zajmujesz, może być Sądem Ostatecznym. Może być pewne jeszcze nieokreślone naukowo wyjaśnienie na to, ale to nadal jest cud. Tradycyjnym sposobem opowiadania tej historii jest to, że widzisz bezpośrednie następstwa tego zdarzenia. To wszystko o czym każdy może mówić. To spada na życie tych ludzi trzy lata później i mówisz: 'To jest moment, w którym powinni powrócić do swojego życia, które mieli, czy zdecydować się czy mogą powrócić do swojego życia, które mieli', co jest bardzo interesującym pomysłem. Więc wszystkie decyzje jakie postacie podejmują są dotknięte tym nadprzyrodzonym pomysłem, ale serial nie prezentuje trwających nadprzyrodzonych zjawisk. Nie zobaczysz na niebie smoków jak w 'Grze o tron'. Mulder i Scully nie pojawią się i nie zapukają do naszych drzwi. Ale jest ten pomysł oczywistej prawdy o tym zniknięciu, który wpływa na wszystko co się dzieje w tym serialu, a czułem, że to była dość wyjątkowa rzecz, której naprawdę nie widziałeś wcześniej w telewizji.
O swoim pierwszym spotkaniu z HBO odnośnie serialu.
"W pierwszym spotkaniu jakie miałem z HBO, kiedy starałem się nakłonić ich, aby pozwolili mi wejść na pokład projektu, ponieważ już byli właścicielami materiału, powiedzieli: 'Jak widzisz ten serial, jeśli chodzi o ton?' Powiedziałem: 'Jeśli Zagubieni i Friday Night Lights mieliby dziecko, a potem dziecko zostałoby poważnie zaniedbane, to byłoby 'The Leftovers'".
O klimacie serialu.
"To będzie serial o nagłej i gwałtownej stracie, a co ważniejsze, co będzie przynajmniej w początkowej prezentacji serialu, jest to, że nie możesz mieć jakiegoś zakończenia. Jeśli ktoś umiera, to straszna rzecz i ludzi są w żałobie. Ale w tym przypadku, oni nawet nie wiedzą czy powinni być w żałobie za kimś kto zniknął, ponieważ oni mogą pojawić się w drzwiach kolejnego dnia, lub możesz trafić do miejsca, gdzie oni się znajdują. Więc ten brak zrozumienia w tym co właśnie wystąpiło jest najbardziej rozpowszechnionym uczuciem, nie tylko w momencie, kiedy to się dzieje, ale wyraźnie trzy lata później, kiedy historia się zaczyna".
O tym czego możemy się spodziewać od Kevina Garveya, szefa miejscowej policji (Theroux).
"To trochę dramat o zespole, ale w samym centrum tych wszystkich postaci jest Kevin Garvey. Jest ta stara, klasyczna mitologiczna konstrukcja szeryfa w mieście jako faceta, który zamierza utrzymać porządek w świecie, który w zasadzie jest na krawędzi chaosu. To jest punkt wyjścia dla niego. Ale jest dużo więcej niuansów w tym, a my nie mamy pragnienia, aby zrobić to co można nazwać tradycyjnymi historiami o policjantach. Są trochę bardziej jak historie o szeryfach starej szkoły, jak Gary Cooper w 'High Noon', gdzie nie oglądasz go jak wykonuje pracę szeryfa, ale fakt, że jest kimś kogo każdy szuka, aby rozwiązać bardzo wielki problem, co umieszcza tą ogromną presję na nim, a to jest niezwykle dramatyczne do oglądania. Szczególnie dlatego, że on wygląda jakby się trochę rozpadał w szwach jak wszyscy inni, ale nie wolno mu tego okazywać".
O tym jak głęboko ten dramat o załodze pójdzie.
"Co mamy zamiar zrobić w Mapleton na wiele sposobów jest tym co 'Simpsonowie' zrobili w Springfield, gdzie ludzie, którzy mieli linijkę czy dwie lub byli po prostu statystami w scenie staną się wybitnie wiarygodnym źródłem później w nieoczekiwany sposób. Nie ma czegoś takiego jak statyści w 'The Leftovers'".
O tym czy Lindelof wie już jak jego wersja "Lindelof" się zakończy.
"Odpowiedź brzmi: Tal, ale myślę, że jest sporo pychy w planowaniu tak daleko, ponieważ nie wiesz czy ktoś będzie oglądał serial czy otrzyma on drugi sezon. Jeśli pierwszy sezon się uda, polubimy go, a także widzowie - a przede wszystkim, HBO to polubi - wtedy to będzie czas, aby rozpocząć rozmowy o tym jak długa ta historia powinna być, i w jakich ramach chciałbym to umieścić: Co nie jest tak długie jak myślisz. Nie chcę robić tego z nastawieniem, że będziemy po prostu pisać ten serial tak długo jak już nie będziemy chcieli go pisać. Szczególnie z założeniem takim jak to, naprawdę czuję, że to powinno być skończone. Co to znaczy dokładnie, to rozmowa na inny dzień, ale każdy zaangażowany zgadza się z tym pomysłem twórczo. To nie jest serial, który może trwać przez wiele, wiele, wiele lat".