Arek Tobiasz
| 09-08-2012, 21:16:00
W tą niedzielę w przedostatniej godzinie drugiego sezonu "Wrogiego nieba", Tom, Anne, Weaver i reszta 2 pułku przybywa do Charleston w Południowej Karolinie. Tam, tak jak im powiedziano, mają nadzieję żyć w małej formie, ale ponownie mają rząd Stanów Zjednoczonych. Ale co tak naprawdę ich czeka?
Tom (Noah Wyle) stanie twarzą w twarz ze swoim dawnym mentorem, Arthurem Manchesterem, granym przez Terry'ego O’Quinna ("Lost", "Hawaii Five-0"). W końcu jednak będzie to twarz jego przyjaciela czy nieoczekiwanego wroga?
"[Manchester] był ulubionym profesorem historii Toma, co jest swego rodzaju dziwnym zbiegiem okoliczności..." - mówi showrunner "Falling Skies" Remi Aubuchon. "Ale w tym samym czasie, to ma idealny sens. On robi wszystko, co Tom miał nadzieję, że ktoś zrobi, czyli stara się odtworzyć Stany Zjednoczone z tych strzępów jakie pozostały".
Powiedział, że nie zatrudnił niegdysiejszego telewizyjnego Dymnego Potwora (i gwiazdę nowego serialu ABC "666 Park Avenue") do zagrania zwykłego bohatera. "To co zawsze ciekawe jest w występach Terry'ego O’Quinna, moim zdaniem, jest to, że zawsze znajdzie coś co go odróżnia" - zauważa Aubuchon. "i to nie jest zbyt różne od tego co się dzieje z jego postacią. On nie jest dokładnie taki jak wydaje się być".
O’Quinn zadebiutuje w niedzielnym odcinku serialu TNT i wróci w finale sezonu, 19 sierpnia.