Zrobili to. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak bardzo lubiliśmy goniącego za gorzałą psa Briana Griffina z „Family Guy”, dopóki stacja FOX się go nie pozbyła. I to w bardzo widowiskowym i brutalnym wypadku samochodowym.
Skoro już wiemy, że będziemy tęsknić za najlepszym przyjacielem Petera i nieustannym współkonspiratorem Stewie’go, pora zastanowić się nad tym, czego najbardziej będzie nam brakować? Na początek kilka faktów:
-
Brian był słabeuszem z podejściem ważniaka. Dlatego mimo że aspirując do roli pisarza częściej zaliczał porażki (powieść „Faster Than the Speed of Love”), niż sukcesy (książka do samopomocy „Wish It, Want It, Do It”), cały czas gonił za swoją literacka karierą jak nie przymierzając pies za kością.
-
Brian zaliczył więcej niż John Mayer. Wprawdzie stały związek zaburzył trochę jego statystki, ale kiedy nie był jeszcze „na smyczy”, miał przyjemno między innym z modelką Cheryl Tiegs i ojcem Quagmire’a, Ida. Co więcej, w ostatnie Walentynki obudził się w łóżku nie z jedna swoją byłą, ale ze wszystkimi na raz! Co ty na to, Charlie Sheen?
-
Brian miał klasę czempiona. Tak, zawsze był wstawiony. Ale kiedy reszta Quahog żłopała piwo, ich czworonożny przyjaciel popijał Martini jak na biznesowym lunchu. (Z drugiej strony był też ćpunem. W zasadzie to jego bliski związek z ziołem pozwolił mu poznać bliżej jego nieślubnego syna Dylana. Co za zbieg okoliczności.)
-
Brian nigdy nie stracił swojego psiego uroku. Jako człowiek miał swoje wady ale zachował wszystkie psie cechy, które sprawiają, że uwielbiamy te czworonogi. W jednej chwili mógł elokwentnie rozprawiać nad zasadami ekologii, żeby zaraz potem wpaść w szał z powodu włączonego odkurzacza. Czy to nie jest definicja urozmaicenia?
Podsumowując, nie możemy uwierzyć, że to zrobili. Jest nam przykro. I życzymy ci szczęścia Vinny. W końcu skoro jesteś w jednej szesnastej kotem, powinieneś mieć nieco więcej niż jedno życie.