Arek Tobiasz
| 29-11-2013, 15:08:57
Showrunner "Mistrzów seksu" Michelle Ashford przyznaje, że czuje się niezręcznie z pewnymi scenami, które widzi na ekranie.
"Jesteśmy pruderyjne" - mówi o sobie i produkcyjnej partnerce Sarah Timberman, która musiała siedzieć w czasie dziesiątek scen erotycznych w przygotowaniu do ich dramatu historycznego Showtime. Przez wrażliwość jaką mają kobiety, to ćwiczenie się opłaciło.
"Masters", które opowiada historię prawdziwych badaczy seksu Williama Mastersa i Virginii Johnson w latach 50., ma 30 procent więcej widzów niż średnia "Homeland" w tej samej porze emisji w czasie pierwszego sezonu. A 22 października dramat Michaela Sheena i Lizzy Caplan został oficjalnie przedłużony o drugi sezon.
Jak serial powoli zbliża się do końca, złapaliśmy Ashford, aby omówić plany na drugi sezon (ona i jej zespół scenarzystów wrócili do pracy jakiś czas temu), seksualne stereotypy obok których serial przeszedł bokiem i jej obawach odnośnie scen seksu w serialu.
Co było najtrudniejszą decyzją jaką musiałaś podjąć odnośnie drugiego sezonu do tej pory?
Jak daleko do przodu w czasie skoczyć. Jeśli spojrzysz na historię od początku do końca, to ma kilka bardzo sprecyzowanych kroków milowych w tym. Jeśli po prostu poszlibyśmy do wielkich kroków milowych, to mielibyśmy w zasadzie cztery sezony serialu. Myślę, że przez sukces, z powodów biznesowych, chcą czegoś dłuższego niż to, a więc musieliśmy zastanowić się nad tym jak chcielibyśmy podzielić historię jeśli robilibyśmy to dłużej niż cztery sezony.
Zarówno Thomas Maier i jego książka, "Masters of Sex: The Life and Times of William Masters and Virginia Johnson", odegrali znaczącą rolę w pierwszym sezonie. Jak możesz przewidzieć, że to się zmieni jak ruszasz do drugiego sezonu?
Naprawdę nie mogę. Chcemy być wierni ich życiu. Zawsze wykorzystujemy książkę Toma jako rusztowanie dla miejsca, do którego zmierzamy. Są nadal dziwne luki, kiedy czytasz książkę Toma co do tego co rzeczywiście się działo - między Masters i Johnson czy szczegółach ich kariery - więc czujemy, że w takich miejscach możemy zabrać postacie w trochę inną stronę. Tak długo jak będziemy wracać do tego co wiemy, będziemy czuć się dobrze z tym. I to jest o wiele bardziej interesujące, aby tak na to patrzeć.
Jeśli mogłabyś cofnąć czas i zmienić jedną z rzeczy w pierwszym sezonie, co by to było?
Wszystkie moje problemy jeśli chodzi o to co chciałabym zmienić jest związane z procesem jak zrobiliśmy pewne rzeczy. Na przykład, jedną z rzeczy, którą starałam się zrobić w tym roku, a która jest inna w porównaniu z poprzednim rokiem, to utrzymać pisanie tak daleko od produkcji jak to tylko możliwe... więc nie masz do czynienia z uciekającym pociągiem, gdzie produkcja ingeruje zbyt mocno w czas jaki spędzasz na pisaniu. Problem z produkcją jest taki, że kiedy się zacznie, rozpętuje się piekło, a moja uwaga jest podzielona na milion kawałków. Co mi się nie podobało w zeszłym roku to, że pisanie i produkcja pokrywały się zbyt mocno, więc nie czuję, że miałam tak wiele czasu na pisanie jakbym chciała. W tym roku rozpoczynamy teraz i prawdopodobnie nie rozpoczniemy kręcić do marca lub kwietnia, co daje mi więcej czasu.
Czy zbadasz to co oznacza bycie gejem po "pięćdziesiątce" z rolą Beau Bridgesa. Czy jego postać jest oparta na takiej, która naprawdę istniała?
Opiera się na dziwnym amalgamacie postaci, które były w ich świecie w prawdziwym życiu. Wszystko co Tom ma w swojej książce zostało sprawdzone pod kątem prawnym, więc możemy czerpać z tego jeśli chodzi o Mastersa, Johnson i [żonę Mastersa] Libby, ale kiedy zaczynamy dostawać się do tych peryferyjnych postaci, nie możemy użyć prawdziwych ludzi. Postać Beau Bridgesa jest dobrym przykładem tego... Robimy to nie tylko z powodów artystycznych, ale również ze względów prawnych.
Co było najbardziej niezręcznym czy trudnym momentem w pokoju scenarzystów?
To co zawsze mówiliśmy to: "Czy nie posunęliśmy się za daleko?" Jedną z rzeczy, która jest fascynująca w naszym serialu to, że możesz bardzo szybko wejść w stereotypy. Rozmawialiśmy o potencjalnym sprowadzeniu Afroamerykańskiej postaci i po prostu myśleliśmy... o wszystkich tych stereotypach, które ludzie mieli, zwłaszcza w latach 50. (i nadal dzisiaj są obecne, dlatego czujemy, że nasz serial jest istotny), pomysł tego... że Afroamerykanie są postrzegani inaczej seksualnie niż może biali ludzie. Potem znajdujesz się bardzo naładowanym terytorium, co jest dobre, ale musisz poruszać się po tym bardzo delikatnie i starannie.
Biorąc pod uwagę prowokacyjny charakter serialu, jak wielką presję czułaś przekraczając tą linię w tym zakresie?
Nie czułam presji w ogóle. W rzeczywistości, moja produkcyjna partnerka Sarah i ja zawsze wracamy z tym z powrotem. Moje zainteresowanie tym tematem nie ma nic wspólnego z byciem prowokacyjnym w tym, że możemy pokazać nagość. W rzeczywistości, ta część serialu sprawia, że czuję lekki dyskomfort, ponieważ po prostu wiem co chcę obejrzeć i czego nie chcę oglądać. Pomysł naprawdę popychania rzeczy po prostu ze względu na popychanie rzeczy, ponieważ jesteś w kablówce zawsze sprawia, że czuję się przez to fałszywie. To nie wydaje się mieć nic wspólnego z historiami, które opowiadamy.
Co "powracanie z tego" pociąga za sobą?
Jest tak wiele pogrzebanego materiału, który czuliśmy, że jest zbyt graficzny, zbyt sprośny lub po prostu jest za dużo seksu, a ponieważ jedno z naszych największych pytań w naszym serialu brzmi: Jeśli to ma być o seksie, jak to zrobisz, aby to nie czuło się nieuzasadnione? Wiedziałam na pewno, że nie chcę robić serialu, gdzie będzie uczucie, że oglądamy ludzi uprawiających seks i o to naprawdę w tym wszystkim chodzi. To nie jest przyciągające. W rzeczywistości, to po prostu żenujące. Prawda jest taka, żę tendencja w filmie i telewizji przez lata często po prostu pokazuje seks ze względu na pokazywanie seksu. Oglądasz historię, opowieść się zatrzymuje, teraz oglądasz ludzi uprawiających seks, potem historia znowu się rozpoczyna. Osobiście, myślę, że to niezwykle nudne... Jaki jest tego sens? Wiedzieliśmy, że musimy wymyślić nowy sposób uprawiania seksu tak, aby zawsze historia ciągnęła się za tym. I to miał być punkt widzenia na seks, więc to jest zarówno tragiczne jak i zabawne, kłopotliwe... ale to nie może być nigdy pokazywanie seksu tylko po to, aby było seksowne. Plus, po prostu mam współczynnik obrzydzenia jak widzę za wiele seksu czy widzę, że to jest naprawdę obrazowe. Widziałam to w innych serialach i po prostu nie spoglądałam na to w ogóle. Jesteśmy pruderyjne.
Ty i Sarah żartowałyście o byciu "dwoma największymi świętoszkami na świecie". Jak to wpływa to twoje podejście do seksualnego materiału w serialu?
Wiemy tylko to, że kiedy coś sprawia, że czujemy się niezręcznie, to tam nie idziemy. Jesteśmy wyjątkowo zgodne w tej kwestii. Czasami miałyśmy szalone spory - ona myślała, że coś poszło za daleko i powiedziała: "Myślę, że możesz jej krocze", a ja mówiłam: "Nie, nie możesz!" Po prostu szalone rozmowy, ale oni zawsze robili to z poczuciem humoru, ponieważ widzieliśmy całą sprawę nieco absurdalną. Wtedy czasami po prostu jestem zbyt wrażliwa na temat czegoś, gdzie wszyscy mówi: "O mój boże, to przesada".
Wspomniałaś, że musiałaś obejrzeć dziesiątki scen erotycznych z innych seriali, aby przygotować się do "Masters". Powiedz mi coś o tym procesie.
Tak, mieliśmy kilka pomysłów co do scen seksu, umieściliśmy je wszystkie razem, przeszliśmy przez nie i obejrzeliśmy wszystko. Rozmawialiśmy o tym co chcieliśmy zrobić, a czego nie chcemy robić. Zanim zajęliśmy się tym dziwnym małym projekcie oglądania scen seksu, John Madden, który wyreżyserował odcinek pilotowy, i ja rozmawialiśmy pewnego wieczora o tym jak poradzić sobie z seksem i zdaliśmy sobie sprawę, że oboje kochaliśmy ten sam film, "Nie oglądaj się teraz", gdzie Donald Sutherland i Julie Christie są w Venice i mają tą niezapomnianą scenę seksu. John powiedział: "Ten film miał wpływ na każdą scenę miłosną jaką kiedykolwiek wyreżyserowałem". Okazuje się, że Michael Sheen również miał ten film jako przykład tego jak zrobić to dobrze. Wiedzieliśmy, że to wszystko wiruje wokół tego samego pomysłu. Pytanie brzmiało: Co uczyniło to prawdziwym? Przypuszczam, że to zostało nakręcone w bardzo prawdziwy sposób, ale w rzeczywistości, to zostało nakręcone w sposób, który miał być seksowny. To co zrobili to wtrącenie sceny seksu w następstwa męża i żony sypiających razem. Wszystko nagle staje się bardzo emocjonalne, ponieważ to spotkanie daje upust w ich życiu. To bardzo złożone, a my uświadomiliśmy sobie, że to jest to co chcieliśmy zrobić.