Cristin Milioti obiecuje fanom "HIMYM", że nie będą zawiedzeni tym, co czeka Matkę/Teda (i Lily)


strzeszynek   strzeszynek | 23-09-2013, 02:46:49


Cristin Milioti obiecuje fanom

Matka jest tutaj… i jest urocza.

Nie tylko zauroczy Lily, w premierowym odcinku dziewiątego sezonu „Jak poznałem waszą matkę”, ale także zdobędzie serce Teda, gdy oboje spędzą kilka „ekscytujących” chwil razem podczas łabędziego śpiewu flagowej komedii stacji CBS – zdradza nam „świeżynka” w obsadzie i kluczowa postać serialu, Cristin Milioti.


Przeczytajcie nasz sensacyjny materiał (wieści z pierwszej ręki, od samej aktorki) o poznaniu przyjaciół Teda, dowiedzcie się, jak na imię przyszłej pani Mosby i wiele więcej!

Jakie to było doświadczenie dla ciebie – dołączyć do ekipy serialu? Czy przeżyłaś surrealistyczną chwilę?

Cristin Milioti: To było niesamowite. Spędziłam wspaniały czas. Zostałam bardzo ciepło przyjęta, zarówno przez obsadę, zespół kreatywny, jak i całą resztę ekipy. To po prostu było jak ciepłe, cudowne doświadczenie. Do surrealistycznych momentów na pewno mogę wliczyć to, jak dostałam swoje miejsce parkingowe. Byłam bardzo podekscytowana. Oczywiście, na planie musiałam się uszczypnąć i czułam się w rodzaju: „O mój Boże! Pracuję przy tej fantastycznej komedii, wraz z tymi cudownymi ludźmi”.

Jeśli chodzi o chemię między tobą a Joshem [Radnorem], poczułaś, jak coś wtedy zaskoczyło?

Cristin Milioti: Poczułam. [śmieje się] Nie będę się wypowiadać w jego imieniu, ale ja zdecydowanie poczułam. Poczułam z nim natychmiastową więź, jak tylko się poznaliśmy. Ale to proste. On jest po prostu najbardziej czarującym facetem [jakiego znam]. Więc bardzo szybko poczułam się przy nim bezpiecznie. Rozśmieszaliśmy się nawzajem. To było wspaniałe. Nigdy nie można tego przewidzieć. Chemia jest skrajnie nieprzewidywalna. A tutaj po prostu się pojawiła.

Pomijając fakt, że dopiero co dołączyłaś do serialu, twoja postać była w tytule przez osiem lat. Czy to nie dodaje dziwnej presji, by spełnić, ucieleśnić oczekiwania widzów?

Cristin Milioti: Nigdy, dopóki ta kwestia nie pojawia się w wywiadzie kilka tygodni temu. Robiliśmy filmik zza kulis, ja i Josh, i zapytano mnie: „Jak sobie radzisz z presją, jaka towarzyszy tej roli?”. Taka myśl nigdy nie przesza mi przez głowę – aż do tamtej chwili. Jasne, czasem pojawia się taka refleksja i myślę wtedy: „O mój Boże, mam nadzieję, że wszyscy mnie lubią i mam nadzieję, że oddam tej postaci sprawiedliwość”. [Ale] to fajne uczucie, ponieważ jestem w doskonałych rękach. Poza tym, dziwnie się złożyło, że wcześniej – zanim dostałam rolę – nie widziałam tego serialu, zatem oglądałam wszystkie odcinki [na DVD] ze świadomością, że to ja jestem Matką. Gdybym wcześniej oglądała serial i to wiedziała, byłabym o wiele bardziej przerażona. [śmiech]

Przez lata dostaliśmy kilka wskazówek odnośnie Matki. Jak ty byś ją opisała?

Cristin Milioti: Powiedziałam wcześniej, że jest żeńską wersją Teda, jednak to zbyt ogólnikowe stwierdzenie. Jest naprawdę ciepła i dobroduszna, co możecie zobaczyć w pierwszym odcinku, z Lily. Osobiście nigdy nie zaoferowałam ciasteczek obcej osobie w pociągu, wyglądającej, jakby przeżywała właśnie ciężkie chwile [Matka tak zrobiła]. Jako nowojorczanka pomyślałabym pewnie coś w rodzaju: „O Boże, pewnie ma pod nimi nóż!”. Ona jest taka bezpośrednia, otwarta i troskliwa – a jednocześnie bywa kompletną idiotką i dzieli ten tatusiowy humor wraz z Tedem, to całkiem pomysłowe, ale toporne poczucie humoru. W moim życiu poczucie humoru jest na pierwszym miejscu, jeśli idzie o romantyczne relacje czy przyjaźń. To naprawdę łączy ze sobą ludzi.

Jak dużo scen zobaczymy, z Tedem i Matką razem?

Cristin Milioti: Nie chcę, by to zabrzmiało niczym „Opowieści z krypty”, ale zobaczycie bardzo ekscytującą ilość. Właśnie nakręciliśmy odcinek w tym tygodniu… Zobowiązano mnie do zachowania milczenia, myślę jednak, że to będzie dość ekscytujący epizod dla fanów.

Odnośnie tego ostatniego sezonu, jest w tym zgrzyt, ponieważ akcja toczy się w trakcie 56-godzinnego weekendu, a co za tym idzie – nie zobaczymy za wiele odnośnie relacji Teda i Matki. Czy czujesz się całkiem pewna, ze fani będą usatysfakcjonowani?

Cristin Milioti: Nie będą zawiedzeni. Absolutnie nie będą zawiedzeni. Powiem to tak: czeka ich trochę naprawdę wspaniałych rzeczy.

Producenci powiedzieli, że przyjaciele Teda poznają Matkę, zanim on to zrobi i że Lily będzie pierwsza. Jak to się odbędzie, czy one się dogadają?

Cristin Milioti: W pewnym sensie, czy Lily nie jest najlepszym barometrem? Zawsze się do wszystkiego wtrąca i jest taką mamuśką. Wydaje mi się jednak, że każdy jest tak samo ważny [żeby Matka go poznała], ponieważ stanowią bardzo bliską paczkę przyjaciół, są dla siebie jak rodzina. Ponownie, to się odnosi do dobroduszności i ciepła [Matki], którymi szybko zjednuje sobie Lily. A wcale się nie stara. Ona po prostu jest dobrym człowiekiem. I to sprawia, że słychać „klik!”. Myślę, że także pomiędzy Lily i Matką jest dobra chemia.

Czy każde spotkanie z członkami paczki przebiegnie tak dobrze jak to pierwsze?

Cristin Milioti: Powiem, z perspektywy tego, co wiem do tej pory, że tak. [śmieje się] Ale mogę jeszcze żałować tych słów. Jednak jestem całkiem pewna, że właśnie tak będzie.

Którego z tych spotkań oczekiwałaś najbardziej, zanim ruszyły zdjęcia do finałowego sezonu?

Cristin Milioti: Najbardziej czekam na moment, gdy Matka pozna Robin. To będzie takie epickie spotkanie [żeby nie powiedzieć legen-jeszcze moment-darne – przyp. red.]. I będzie zależało od tego, co wcześniej widziałam. Niewątpliwie czułam się w rodzaju: „Auu, a co będzie, jak pozna Barney’a? Czy będą razem śpiewać?”.

Ted był naszym narratorem przez cały ten czas, jednak teraz pojawiła się druga strona jego opowieści. Czy dowiemy się lub zobaczymy, co porabiała Matka w ciągu tych ośmiu lat?

Cristin Milioti: Nie mam pojęcia. Jednak mam taką nadzieję. To byłby niesamowity koncept dla serialu… Jestem całkowicie przekonana, iż widzowie dowiedzą się wszystkiego, co jest do dowiedzenia się, o Matce podczas tego sezonu, nie wiem jednak, kiedy to nastąpi.

Czy jest jakiś odcinek, którego częścią chciałabyś się stać?

Cristin Milioti: Z przyjemnością pojawiłabym się w muzycznym numerze, gdzie Barney śpiewa o garniturach. To wygląda na świetną zabawę.

I w końcu: kiedy wreszcie będziemy mogli zwracać się do ciebie po imieniu zamiast mówić per Matka?

Cristin Milioti: Ponownie: nie mam pojęcia. Nie znam jej imienia. Nikt tego nie wie.

Czy masz nadzieję na to, że poznasz jej imię? Czy może wolisz, by zachowano tajemnicę?

Cristin Milioti: Przypuszczam, ponieważ grałam już kogoś bez imienia [„Dziewczynę” w broadwayowskim musicalu „Once” – przyp. red.], że nie ma to dla mnie znaczenia. Nie robi mi to większej różnicy.

Premierowy odcinek dziewiątego i zarazem ostatniego sezonu „Jak poznałem waszą matkę” już jutro, 23 września, o 20 czasu wschodniego/19 – centralnego na kanale CBS. W Polsce emisja poprzednich sezonów w stacji Comedy Central.



Kategorie: Spoilery Aktorzy Wywiady Telewizja 
Seriale: Jak poznałem waszą matkę 

Zobacz również: