Arek Tobiasz
| 27-07-2013, 22:50:04
Mike O’Malley wspominał zmarłą gwiazdę "Glee" Cory'ego Monteitha jako "świetnego faceta", który był naturalnym liderem na i poza ekranem.
"On był fikcyjnym rozgrywającym w serialu i prawdziwym rozgrywającym na planie" - powiedział aktor dziennikarzom w sobotę na letniej konferencji prasowej Television Critics Association w Beverly Hills, gdzie promował swój nowy sitcom NBC "Welcome to the Family". "Po prostu uwielbiałem pracować z nim. Brakuje mi go bardzo mocno".
O’Malley powiedział, że "najtrudniejsza scena jaką kiedykolwiek grał" to było w rzeczywistości ujęcie "Glee" z Monteithem. "Musiałem wyrzucić Finna z domu ze względu na oszczerstwa jakich użył" - wspomina. "To było niezwykłe dla mnie, kiedy kręciliśmy scenę z taką głębią emocjo jaką był w stanie przedstawić - żal, wstyd".
Jeśli chodzi o nadchodzący odcinek "Glee" poświęcony Finnowi, O’Malley powiedział, że w pełni zamierza w nim uczestniczyć i "oddać cześć Cory'emu i jego śmierci" - dodając: "On w tym serialu jest moim pasierbem; planuję tam być. I myślę, że będą kręcić ten odcinek w czasie, kiedy 'Family' będzie na przerwie".