Comic-Con 2013: Steven Moffat opowiada o “przerażającym” poszukiwaniu nowego Władcy Czasu


karoll   karoll | 13-07-2013, 01:53:28


Comic-Con 2013: Steven Moffat opowiada o “przerażającym” poszukiwaniu nowego Władcy Czasu

Miesiąc temu stacja BBC ogłosiła, że gwiazda „Doctora Who” Matt Smith zdecydował się opuścić ten 50-letni serial science-fiction tuż po tegorocznym odcinku świątecznym. Jak zatem przebiegają poszukiwania nowego Doktora? „Cóż, to zawsze mnie przeraża”, mówi producent Steven Moffat, który zatrudnił Smitha, żeby zastąpił swojego poprzednika Davida Tennanta pod koniec 2008 roku.


„Jeśli – tak jak ja – jesteś fanem „Doctora Who”, na pewno w wyobraźni przeprowadzałeś taki casting. Ale kiedy nagle stajesz twarzą w twarz z rzeczywistością, w której to właśnie ty będziesz tam siedzieć i ty będziesz podejmować taką decyzję, to dostajesz gęsiej skórki. Istnieje duża grupa osób, która mogłaby pojawić się w tej roli i różne sposoby, na które można dokonać wyboru. Musimy podjąć dobrą decyzję, jeden fałszywy ruch i po serialu.”

Poniżej Moffat – który pojawi się na panelu Comic-Con z okazji rocznicowego odcinka razem ze Smithem i innymi „doktorowymi” notablami – opowiada więcej na temat poszukiwania nowego Doktora, decyzji Smitha o odejściu oraz dlaczego będzie miał do pogadania z Ryanem Goslingiem.

Kiedy ogłosicie tożsamość nowego Doktora?

STEVEN MOFFAT: Jeśli nie wpadnie nam do głowy jakiś szalony plan, ogłosimy nowego Doktora zaraz po jego ustaleniu. Ponieważ zachowanie jakiegokolwiek sekretu jest bardzo trudne. Ostatnim razem, kiedy wybraliśmy Matta, musieliśmy to odroczyć, ponieważ był odcinek świąteczny zatytułowany „Następny Doktor”, a Russell (T. Davies, poprzedni showrunner serialu) wprowadził grę pozorów, w której to David Morrissey miał być nowym Doktorem. Więc nie mogliśmy puścić pary. Ale myślę, że dość szybko podzielimy się nowinami z publiką.

Czy przynajmniej wybraliście już płeć aktora, który będzie grał nowego Doktora?

Nie powiem ani słowa na temat kierunku, w którym zmierzamy, wybacz.

Masz nadzieję, że nowy Doktor pojawi się w tegorocznym odcinku świątecznym?

Tak. To nie jest nadzieja, to plan. To będzie tradycyjna regeneracja. Wiesz, jedenasty upadnie i powstanie dwunasty. I zobaczycie to w ostatnich minutach odcinka. Czasami myślicie „Można to zrobić lepiej? Są inne sposoby?”. Ale tak szczerze, co może być lepsze od tego? To zbyt ekscytujące.

Czy w odcinku świątecznym Matt będzie musiał nosić perukę? Wygląda na to, że przeszedł dość radykalną zmianę fryzury dla roli w „How to Catch a Monster” Ryana Goslinga.

Cały czas spryskujemy go płynem na porost włosów. Nie wiem. Jeśli popatrzycie na „Anioły przejmują Manhattan”, jest tam kilka scen, kiedy Karen Gillian powróciła na cmentarz po dość radykalnym strzyżeniu i ma na głowie coś, co wygląda jak strategicznie umieszczona wydra.

Jednakże zrobimy to, Doktor pojawi się w swojej rozpoznawalnej fryzurze. Nie możemy pozwolić, żeby w swoich ostatnich chwilach w TARDIS Matt nie wyglądał odpowiednio. Tak więc dziękujemy, Ryanie Gosling…

Nie mylę się, że nowy sezon – pierwsze odcinki bez Matta – pojawią się późnym latem 2014?

Prawdopodobnie tak. Ale te rzeczy tak często się zmieniają.

Jak się dowiedziałeś, że Matt odchodzi?

Cóż, generalnie wiedziałem już od dłuższego czasu, ponieważ wiedziałem ile generalnie Matt planował tu zostać od kiedy się pojawił. I, jako że jestem tym, kim jestem, zawsze próbowałem go przekonać, żeby został jeszcze trochę i został nieco dłużej, niż planował. Wiedziałem, że zrobi tak jak większość i zostanie przez trzy lata. To ciężka decyzja dla każdego odchodzącego Doktora.

Co ciekawe, to przeze mnie zrezygnował David Tennant. Zastanawiał się czy zostać, kiedy ja przejąłem pałeczkę. I obaj przeszli przez podobne doświadczenie. Ponieważ to nie jest jak opuszczanie zwykłej roli. To jak abdykacja i wiąże się z wielkimi emocjami. Przewraca życie do góry nogami. To coś, co trzeba przemyśleć. I pamiętam, co obaj powiedzieli mi kiedy przechodzili przez mękę podjęcia decyzji, żeby ktoś inny przejął TARDIS – powiedzieli „Pewna część mnie chce zostać tu na zawsze. Więc jeśli nie odejdę teraz, nie odejdę już nigdy. A to nie byłoby dobre ani dla mnie, ani dla serialu”. Dla obu z nich to było trudne, emocjonalne doświadczenie.

Kiedy powiedział ci, że rezygnuje?

Wieki temu ustaliliśmy, że zagra przez trzy sezony, potem w odcinku rocznicowym i świątecznym. Przez długi czas to był plan A. Może się wydawać, że takie planowanie naprzód jest wyrachowane, ale każdy musi jakoś zaplanować swoją karierę. Pytanie było: „Czy dam radę przekonać go do zmiany planów?” Poszliśmy na lunch i powiedział, że jest bardzo blisko zagrania w kolejnym sezonie, ale użył właśnie tego argumentu: „Jeśli zagram w kolejnym, może zagram też w jeszcze jednym, albo dwóch, nawet trzech. Mógłbym nigdy nie odejść.” To chęć odejścia, kiedy jesteś na szczycie, żeby z niego nie spaść. To część ekologii tego serialu, jego DNA. Zawsze będzie kolejny Doktor.

Żaden z nich nie chce nadużyć gościnności i Matt z pewnością tego nie zrobił. Nie żebym uważał, że do tego zmierzał. Ale jest jeszcze ten przytłaczający grafik dla każdego aktora, który gra Doktora. Jako praca wyklucza wszystko. Wyklucza teatr czy jakąkolwiek większą rolę telewizyjną czy filmową. I nawet kiedy staraliśmy się wyłuskać trochę czasu, żeby mógł się zająć innymi rzeczami – co było częścią naszej czarującej ofensywy – i tak chciał odejść i rozwijać swoją karierę. 

Co możesz nam powiedzieć o listopadowym odcinku z okazji 50 lat serialu?

Cóż, bardzo, bardzo niewiele. Będą oczywiście Matt i Jenna Coleman, dodatkowo pojawią się również Billie Piper, David Tennant i John Hurt. Ale byliśmy całkiem ostrożni. Przyjęliśmy filozofię, że przyznajemy się do wszystkiego, co nakręciliśmy poza studiem ale co do reszty… Musicie poczekać do listopada, żeby się dowiedzieć.

W jakim formacie będzie rocznicowy odcinek? Długość filmowa?

To odcinek specjalny. Można to nazwać długością filmową. Mówię to z lekką niepewnością, ponieważ nie wiem, ile dokładnie wyszło po nakręceniu. Na pewno powyżej godziny.

Jak to wyglądało, Matt i David razem?

Bardzo się polubili i mieli ze sobą świetną zabawę. I jako jedyne dwie osoby w obecnym świecie dzielili doświadczenia, o których mogli porozmawiać. To dwie osoby, które grały w tym serialu w momencie jego największej świetności. Mnóstwo czasu spędzili rozmawiając.

Możesz opowiedzieć o relacji tych dwóch kreacji Doktora? Tradycyjnie kiedy na ekranie pojawiało się kilku Doktorów, pojawiały się też spięcia.

Cóż, kiedy rozmawiasz ze sobą nie ma cenzury! Nie oszczędzasz się! Według mnie stanowią całkiem zabawną parę. Było trochę wzajemnego drażnienia, ale obaj są entuzjastycznymi Doktorami. Podczas kiedy będą poniekąd rywalizować, będą myśleć „Jak świetnie, jest nas dwóch!” Więc jest inaczej. Inna para, która świetnie współpracowała to Jon Pertwee i Patrick Troughton. Byli niesamowicie zabawni. To coś nieco innego ale świetnie współgrali.

Jak się pracowało z Johnem Hurtem?

Jest wspaniały. To prawie jak nagłówek „John Hurt jest bardzo dobrym aktorem”. Ale jest fantastyczny. To wisienka ta torcie odcinka rocznicowego. Otrzymacie nowego Doktora granego przez prawdziwą legendę ekranu.

Powrócą Zygoni, potwory z ery Toma Bakera?

O tak, to już potwierdzone. Musieliśmy nakręcić scenę z Zygonami poza studiem, więc udawanie, że się nie pojawią, było bez sensu. Trzymaliśmy się oryginalnego projektu. To znakomite potwory.

Dorastałem w latach 70. i Zygoni mocno wryli mi się w pamięć. Byłem zaskoczony, kiedy ostatnio dowiedziałem się, że pojawili się tylko w jednym odcinku.

Zgadza się. Tylko jedna historia. Pomimo że to jedne z najlepszych stworów, jakie pojawiły się w serialu.

Inna część obchodów 50. rocznicy serialu to film telewizyjny „Przygoda w czasie i przestrzeni”, który przedstawia szczegóły powstania serialu i Williama Hartnella jako oryginalnego Doktora. Co jeszcze mógłbyś nam o tym powiedzieć?

Jest świetny. To zupełnie inny hołd dla „Doctora Who”.

Jesteś świadom faktu, że David Bradley (który gra Hartnella w tym filmie) jest teraz tysiąc razy bardziej znany w Ameryce niż jeszcze kilka miesięcy temu dzięki jego znaczącej roli w ostatnim sezonie „Gry o Tron”?

Oh, świetnie. To cudownie. Uwielbiam Davida. To zdolny aktor. I mieliśmy go już w jednym z odcinków. Wystąpił w „Dinozaurach na Statku Kosmicznym”.

Jak długo ty zamierzasz pracować przy serialu?

Planuję na rok do przodu. Zdecydowałem się na przyszły rok z nowym Doktorem. To jeden z tych zawodów, w których wiesz, kiedy masz dość. Na razie nie mam dość i cieszę się swoją pracą. Jestem podekscytowany wizją wprowadzania nowego Doktora. Więc na razie nie planuję odchodzić. Ale to nie oznacza, że będę tu pracować przez 20 lat. Nadejdzie dzień, kiedy uznam, że ktoś inny powinien robić ten serial po swojemu.

Jesteś również producentem „Sherlocka”. Skończyliście już kręcić nowy sezon?

Chciałbym! Nakręciliśmy dwa odcinki. Ale teraz mamy małą przerwę – małą? Ogromną przerwę, kiedy Martin (Freeman) pojechał do Nowej Zelandii, żeby nakręcić trochę „Hobbita”, a potem wróci do nas. Mam nadzieję, że do tego czasu skończę scenariusz i zrobimy kolejny odcinek.

Cóż, może lepiej damy ci już spokój, żebyś mógł do tego wrócić.

Tak, to może być dobry pomysł.



Kategorie: Wywiady Telewizja Comic-Con 
Seriale: Doctor Who 

Zobacz również: