Arek Tobiasz
| 07-07-2013, 14:08:12
Pierwszy sezon "Revolution" był nierówny, mówiąc co najmniej, ale nie tracimy jeszcze wiary w serial. Producentem wykonawczym serialu jest Eric Kripke, ten sam facet, który przemienił prosty serial o polowaniu na demony w oryginalną wojnę między Niebem, Piekłem i dwójką braci znajdujących się pomiędzy. Jeśli Kripke pozytywnie zreorganizował "Nie z tego świata", czy nie może zrobić tego samego z "Revolution"?
Kiedy "Revolution" wróci tej jesieni, to będzie idealna okazja dla dramatu, aby mieć świeży start. Więc słuchaj Kripke! Oto nasze pięć wskazówek jak naprawić "Revolution".
1. Wyłączyć znów energię: Co początkowo odróżniało "Revolution" od innych seriali z tajemnicą, to wyjątkowe założenie: 15 lat po tym jak cała technologia przestaje pracować, rodziny walczą o przetrwanie w ograniczonym środowisku. To było trudne do identyfikowania się, ale pozostało wystarczająco intrygujące. Lecz zamiast trzymać się mieczy, "Revolution" poszła drogą leczących raka nanitów, elektromagnetycznej broni i efektów specjalnych. Mitologia zawierająca zaawansowaną technologię podważa pierwotne założenie, które początkowo przyciągnęła (powoli kurczącą się) widownię. Mam nadzieję, że w premierze drugiego sezonu zobaczymy Aarona (Zak Orth) jak wyłącza zasilanie, aby powstrzymać pociski i tym samym wrócimy do pozbawionych technologii korzeni serialu.
2. Przełamać formułę: Monroe (David Lyons) ma tajemniczego syna! Gang ponownie na tropie wskazówki! Charlie (Tracy Spiridakos) i Jason (JD Pardo) reinkarnowani Romea i Julię! Jaka jest wartość w tworzeniu serialu z tajemnicą, który ma tak wiele historii, które są tak banalne, że nawet opera mydlana pomyśli dwa razy zanim się tym zajmie? Historie "Revolution" bez polotu mogą łatwo wprowadzić widza w stan apatii tak, że kiedy coś niespodziewanego się zdarza, to wydaje się chaotyczne i rażące. Jeden ze sposobów uniknięcia tego: pominąć melodramatyczne, przewidywalne historie kompletnie! Tanie emocje i banalne zwroty akcji mogą tylko zapędzić serial za daleko. Jeśli "Revolution" ma nadzieję się trzymać przez jakiś czas, to musi wprowadzić coś własnego w te banały zamiast tylko je odtwarzać.
3. Znaleźć niszę i ją wypełnić: Seriale sci-fi nie są dla każdego, ale to nie powtrzymało "Revolution" od próby rozciągnięcia swojego uroku. Czy to jest serial akcji z bijatykami czy oryginalny dramat? Czy to serial o postaciach czy epicki dramat wojenny? Czasami czuje się jakby sami producenci nie byli tego pewni. Zamiast rozwinięcia złożonej mitologii widzom, który mogli by w nią wniknąć, "Revolution" przypadkowo rzuciła się w żargon i wyjaśnienia tak nudne, aby o to zadbać. Tak jest, jeśli w ogóle je zrozumiesz. Wiele z mitologii serialu jest nieuchronnie tracona w zamieszaniu gierek wojennych, ataków samolotów bezzałogowych i zakazanych miłości, wszystko co po prostu jest stratą czasu pomiędzy dużymi ujawnieniami. (Naciskamy na wysoko konceptowy dramat o postaciach, ale w tym momencie zgodzimy się na jakąkolwiek formę konsystencji).
4. Skupić się tylko na ciekawych postaciach: Jednak to nie oznacza "głównej" postaci. Nie ma w ogóle rozmowy, że Charlie jest najsłabszym ogniwem w zespole. W trakcie sezonu Charlie potrafiła stać się znośna, ale ona nigdy nie miała determinacji, aby konkurować z Monroe, Nevillem i Milesem. Walka o człowieczeństwo Charlie stała się nieświeża. Poczucie winy Rachel (Elizabeth Mitchell) drażniące. Serial już pozbył się Nory (Daniella Alonso) i Maggie (Anna Lise Phillips). Dlaczego nie pozwolić dwóm pozostałym kobietom Matheson pójścia w ich ślady i zapewnić bardziej dynamiczne, zaangażowane postacie kobiece? Ich śmierć może dostarczyć emocjonalnej amunicji do prowadzenia fabuły, kiedy otwiera możliwość rozwinięcia relacji między Milesem (Billy Burke) i Monroe.
I nigdy nie można się pomylić ze zbyt dużą obecnością Giancarlo Esposito. Rodzina Neville'ów ciągle zapewnia o wiele więcej witalności serialowi niż dobroczynni Mathesonowie. Teraz, kiedy Tom (Esposito) przejął Republikę, to wydaje się jakby miało być tylko lepiej (dla nas, nie dla obywateli "Revolution"). Pozwólmy Neville'owi pokazać swoje prawdziwe złowrogie impulsy i dać Milesowi prawdziwego przeciwnika do walki.
5. Nie obawiaj się posunąć do mroku: Z nową porą emisji, wcześniej o 20:00, istnieją obawy, że serial może być zmuszony do łagodniejszego tonu, kiedy wróci. To byłby ogromny błąd. Przemoc leży u podstaw "Revolution", a to jest tak pokręcone jak brzmi. Bez wysokich stawek, aby zrównoważyć walkę Milesa i spółki o większe dobro, możemy równie dobrze oglądać "My Little Pony: Friendship is Magic". Plus najmroczniejsze postacie "Revolution" zawsze pokazywały to co najlepsze w naszych bohaterach, zarówno w działaniu jak i narracji. Możliwe, że aby serial mógł być naprawdę dobry, musi mieć element szarości. Rzucanie więcej, trudniejszych przeszkód na drogę naszych bohaterów. Zabijanie postaci. Bycie makabrycznym. Bezwzględnym. Czujemy, że to jest walka o przetrwanie w 2027 roku! Trudniejsze walki, słodsze zwycięstwa i bardziej inspirujący ich idealizm powinien nadejść, zamiast kończyć się na monotonnej naiwności.
Jak naprawiłbyś "Revolution"?