Arek Tobiasz
| 02-07-2013, 13:58:39
Nie czuj się źle, jeśli krótko uważałeś "Syberię" (NBC) za kolejny jednorazowy letni reality show. Z obsadą 16 zawodników umieszczonych w rosyjskiej dziczy, australijski prowadzący deklaruje, że to "najbardziej ekstremalna przygoda jaka kiedykolwiek powstała", a kamera jak w "Survivor" jest wszędzie, nie musiałeś się koniecznie spodziewać, że ta "eliminacja" będzie tylko się odbywała wraz z makabryczną śmiercią z rąk/szponów (grupy?) nikczemnych, ewentualnie zmutowanych leśnych stworzeń.
Sekwencja rozpoczynająca była fajna: Wszystkich 16 zawodników z zawiązanymi oczami przetransportowano helikopterem na odludną część Syberii, a następnie zmusili ich do porzucenia swojego dobytku i wyścigu do zrekonstruowanego przedwiecznego obozu, gdzie grupa osadników tajemniczo zniknęła w 1908 roku. Dwójka ostatnich w placówce zostaje od razu wyeliminowana (choć nigdy nie widzieliśmy Berlindy i Harpreeta, to oni znaleźli się chyba znów na pokładzie helikoptera, nie?)
To pozostawiło nas z 14 "graczami", którzy, jak nasz prowadzący wskazał, może podzielić się wygraną 0,5 miliona dolarów, jednak wielu z nich nie macha białą flagą i prosi, aby powrócić do domu przed końcem gry.
Osobowości i napięcia pojawiły się już w pierwszym dniu: Był Johnny, arogancki samotnik, który przemycił zapalniczkę w swojej skarpecie i wybrał opalanie na dachu zamiast pomóc zebrać wodę, znaleźć jedzenie lub rozpalić ogień. Była Esther, manipulująca modelka, która niedbale ukryła oznaczenie ścieżek, aby poprawić swoje własne szanse. A potem był Tommy, działacz ochrony środowiska tak miły, że pomógł rannemu geekowi Danielowi w pieszej wędrówce - pomimo obaw o swoją własną eliminację. Aha, i co zrobimy z Sabriną, która wydała się magicznie pojawić w obozowisku jako pierwsza - jak nikt nie widział jak tam się dostaje? (Może ona jest duchem? Albo producentem w przebraniu? Albo kosmitą? Albo mutantem? Tak wiele możliwości!)
Ognisko pierwszej nocy jednoczy graczy - aż odgłosy zwierząt nieokreślonego pochodzenia umieszczają każdego w chatkach. Rano, Daniel znalazł żabę z trzema nogami; Irene i Miljan znaleźli dziwnie zamknięta szopę; a Annie, Natalie i Tommy wyruszyli, aby spróbować znaleźć specjalne grzyby, o których dowiedzieli się z "Objawiciela", wielkiego metalowego pudełka zaprogramowanego, aby wypluwać wskazówki i przydatne przedmioty w czasie trwania gry.
Można powiedzieć, że sprawy nie miały pozostać dobre - i nie tylko dlatego, że Victoria poszła i powiedziała: "Nie chcemy mieć sytuacji Władcy much na naszych rękach". Natalie i Annie wróciły do obozu z grzybami - ale bez Tommy'ego, który powędrował w głąb lasu, gdzie one nie chciały iść. Sygnał: Facet od kamery z gigantyczną, krwawiącą raną głowy, mruczący coś w języku rosyjskim, który szybko został zabrany, kiedy zamieszanie zostało wywołane u zawodników. I sygnał od naszego gospodarza, który pojawia się i musi, że Tommy został ciężko ranny. "Niestety, śmiertelnie" - dodał. Co?
I tak zakończył się pierwszy odcinek - z starszym gościem Samem oświadczającym: "Nikt nie powinien umierać: To gra", a zawodnicy muszą zdecydować czy wycofać się i wrócić do domu z 5 tysiącami dolarów czy pozostać w grze, mimo braku jakichkolwiek szczegółowych informacji o tym co się stało z Tommym. Choć mi widzowie otrzymujemy spojrzenie na Tommy'ego i kamerzystę uciekających przed nieznanym, czymś najwyraźniej przerażającym.
Co myślisz o "Syberii"? Oceń premierę i napisz swoje komentarze z myślami poniżej!