Arek Tobiasz
| 01-07-2013, 12:05:33
Weź Olivie Pope, przenieś ją do Los Angeles, czterokrotnie zwiększ jej intensywność, obetnij jej dialogi o połowę i, o tak, spraw, aby wyglądała jak Liev Schreiber - tak w skrócie można opisać szalenie zabawny, nienagannie obsadzony nowy serial Showtime "Ray Donovan".
Serial, który zadebiutował w niedzielny wieczór i pochodzi od twórczyni "Southland" Ann Biderman, koncentruje się na Donovanie (Schreiber) pochodzącym z południowego Bostonu, "naprawiaczu", który w cudowny sposób rozwiązuje problemy bogatych i sławnych z Hollywood zanim wyciekną do TMZ. W premierze mieliśmy: pomoc najbardziej wartościowemu zawodnikowi koszyków w pozbyciu się martwej kobiety z jego łóżka i przekonywanie, że popularna gwiazda jest heteroseksualna.
A potem jest skomplikowane, w stylu "Rodziny Soprano" osobiste życie Ryana.
Kiedy w Los Angeles zajmuje się biznesami, jego żona (grana przez przewidywalnie sensacyjną Paulę Malcomson) zajmuje się opieką nad dwójką ich dzieci i na ogół jest podejrzliwa jeśli chodzi o tajemnicze, często niebezpieczne, czasami cudzołożniczą działalność swojego męża.
Jego najbliższa rodzina to również dwaj bracia - cierpiący na Parkinsona bokser, który stał się właścicielem siłowni Terry i ocalały po molestowaniu seksualnym jak był dzieckiem Bunchy, który łyka różne tabletki - oraz przede wszystkim klnący jak szewc bandyta i ojciec Mickey (Jon Voight). Najdroższy tatko właśnie został wypuszczony z więzienia po dwóch dekadach - pięć lat przed terminem - i, ku przerażeniu Raya, on chce poznać swoje wnuki.
Po obejrzeniu najnowszego dramatu Showtime, podobało ci się? Oceń "Raya Donovana" i napisz w komentarzu co myślisz.